Studio O: Ludzie przychodzą do nas po idealną przestrzeń [WYWIAD]

Rozmowa z Agą Kobus i Grzegorzem Goworkiem z warszawskiej pracowni architektonicznej Studio O. Pytamy o ich pasje, filozofię projektowania przestrzeni, podejściu do współpracy z klientami i kierunku, w którym zmierza pracownia.

Studio O. projektuje architekturę, wnętrza, krajobraz, a nawet meble. Wszystko to robicie z doskonałym skutkiem. Która dziedzina projektowania przynosi Wam największą satysfakcję?

Aga Kobus: Zaczęliśmy naszą zawodową przygodę z nowatorskimi pomysłami, innowacyjną myślą projektową i takie były nasze pierwsze projekty. Na swojej drodze spotykaliśmy klientów ze zróżnicowanymi potrzebami. Stopniowo minimalistyczną myśl projektowania zaczęliśmy łączyć z różnymi stylami. Każdy z naszych pomysłów jest niepowtarzalny, jednocześnie odzwierciedla oczekiwania i indywidualny charakter klienta. Pozwala nam to zbierać doświadczenia na różnych polach architektury. Na swoim koncie mamy zarówno projekty budynków, wnętrz, jak i krajobrazu. Są to różne skale detalu, przy których za każdym razem inaczej pracuje wyobraźnia.

Inaczej jest z projektem dużego założenia krajobrazowego, które zmienia się już w trakcie jego istnienia, bo mamy do czynienia z żywymi roślinami. Inaczej pracuje się z architekturą, a jeszcze inaczej z meblem, gdzie detal jest bardzo szczegółowy i możemy wejść w rolę „rzeźbiarza”. Widzimy obiekt, który na naszych oczach powstaje i mamy nad nim kontrolę. Uważam, że to właśnie zróżnicowane doświadczenie jest bardzo istotne w naszej pracy, ale też nie chcemy być pracownią „od wszystkiego”. Nie jestem w stanie odpowiedzieć jednoznacznie, w której z tych sfer czujemy się najlepiej, bo wszystko sprawia nam ogromną satysfakcję. Zależy nam na tym, aby styl, który prezentujemy był odzwierciedleniem tego, co mamy w głowach, a nie tego, co do tej pory zrobiliśmy.

Czy jest coś, co charakteryzuje Wasze projekty?

Grzegorz Goworek: Nasze prace charakteryzuje przede wszystkim przestrzeń i światło, co z łatwością można dostrzec w projektach architektury. Jesteśmy zwolennikami dużych, otwartych na ogród przestrzeni i przeszkleń w budynkach. Projektujemy w taki sposób, aby wpuścić do wnętrza jak najwięcej światła dziennego. Charakterystyczne dla nas są też ślepe elewacje od strony ulicy, czyli odcięcie się od tych najmniej atrakcyjnych miejsc. Wchodzimy w relacje z naturą, dlatego od strony ogrodu dom jest zazwyczaj „otwarty”. Dzięki temu przestrzenie „wnętrze – zewnętrze” się przenikają. Część ogrodowa, dzięki przeszklonym ścianom, wchodzi wprost do salonu – powiększając go.

Obserwując Wasze projekty, odnosi się wrażenie, że światło i to otwarcie wnętrza na ogród oraz wzajemne przenikanie się ich jest dla Was bardzo istotną kwestią…

Grzegorz: Dzięki temu możemy sobie pozwolić na wprowadzenie jasnej filozofii w projektowaniu. Oczywiście dla klienta, szczególnie we wstępnej fazie, jest to najmniej ważne, ale później, już podczas mieszkania w tej przestrzeni, odnajduje tę wartość. Zauważa, że do późnych godzin światło naturalne może wpływać na wnętrze jego domu, a tym samym na jego samopoczucie. Słońce wnosi do wnętrz życie, pozwala na naturalny odbiór kolorów. To jest przede wszystkim energia.

Aga: Zupełnie inaczej nam się żyje, gdy wnętrze jest doświetlone. Światło naturalne sprawia, że nasz wzrok odpoczywa. To powoduje radość i wpływa na dobre samopoczucie. Czerpiemy energię ze światła. Nawet kiedy pada deszcz inaczej odbiera się świat, jeśli znajdujemy się w mieszkaniu z dużymi oknami.

Wasze prace charakteryzuje nowoczesna architektura, ale oglądając je, odnoszę wrażenie, że jest w nich też odniesienie do pierwotnej natury człowieka, polegające na bezpośrednim obcowaniu z przyrodą.

Aga: Oboje uwielbiamy kontakt z naturą. Marzy nam się siedlisko w dzikiej głuszy, blisko wody. I tam chcielibyśmy pracować. Kontakt z przyrodą wzbogaca wyobraźnię, inspiruje i uspokaja. Często tworzymy nasze projekty intuicyjnie. Chcemy dać naszym klientom dużo naturalnych bodźców i zaprosić przyrodę do wnętrz ich domów.

Grzegorz: Dla „ludzi miasta” dom jest enklawą, w której mogą odpoczywać. Tworzymy więc dla nich przestrzeń poprzez otwieranie wnętrza na zewnątrz domu i zabudowanie go krajobrazem, co oznacza, że klient nie tylko inwestuje w bryłę budynku i aranżację, ale także w jego część zewnętrzną. Dzięki czemu w 100 procentach wykorzystuje swoją działkę. Te pomysły łapania światła i przenikanie się przestrzeni nie są nowe. Obserwuje się je w architekturze od tysiącleci. Projektujemy współcześnie, ale z szacunkiem dla tradycji i historii sztuki.

Jacy są Wasi klienci i jakich klientów najbardziej lubicie?

Aga: Często są to klienci, którzy przychodzą do nas po poczucie bezpieczeństwa. Bywa tak, że nie znają naszych realizacji, ale chcą z nami współpracować, bo zostaliśmy im zarekomendowani. Nie wiedzą, co im się podoba i oczekują, że my im to powiemy, a to jest bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie. Lubimy otwartych inwestorów, komfortowo pracuje się z ludźmi, którzy widzieli nasze koncepcje. Wtedy kooperacja układała się znakomicie, bo jest oparta na zaufaniu. Wzajemne zrozumienie pomaga w tworzeniu. Warto podkreślić, że klienci utrzymują z nami dobre relacje, a nasza znajomość nie kończy się tylko na oddaniu projektu. Jesteśmy z nimi w przyjacielskich stosunkach i spotykamy się towarzysko.

Grzegorz: Klientów mógłbym podzielić na trzy grupy. Pierwsza to ludzie świadomi, którzy mają konkretny pomysł i wiedzą jakiej przestrzeni oczekują. Współpraca z nimi jest przyjemna i szybka, daje nam możliwość stabilnej, opartej na zaufaniu pracy. Druga grupa, to ludzie, którzy mają swoją wizję, ale przy tym mnóstwo rozterek i są podatni na wpływy. Szybko zmieniają zdanie na podstawie opinii innych. Są przekonani do naszych propozycji, które od razu akceptują, ale za moment ktoś im podpowiada, że lepiej to zrobić inaczej i się z tego pomysłu wycofują. Nie zawsze jest to prosta praca i wymaga od nas wiele cierpliwości.

Ostatnią grupą są ludzie, którzy kompletnie nie mają pomysłu na swoją przestrzeń i inwestycję. Uważają, że gdy przychodzą do projektanta, to on będzie za nich to wiedział. Oczywiście my możemy powiedzieć, jak zaprojektować ich dom, ale to tylko nasz punkt widzenia. Co nie oznacza, że inwestor będzie się w tym dobrze czuł. My zawsze stawiamy klienta na pierwszym miejscu. Nie staramy się narzucać naszej koncepcji, ale jeśli myśl przewodnia jest nam kompletnie obca, nie podejmujemy się współpracy. Rzadko jednak się to zdarza, bo razem jesteśmy w stanie coś konkretnego wypracować.

Aga: Zauważam taki nurt, że ludzie nie do końca chcą inwestować w bardzo drogie rzeczy, bardziej skupiają się na tymczasowości, a ich mieszkania i budynki są na krótszy okres. I chyba to jest zbieżne z tendencją nomadyzmu. Wiele osób nie zakorzenia się w jednym miejscu na dłużej. Są tacy, którzy podróżują i chcą, aby mieszkanie było dla nich miejscem, do którego będą z przyjemnością wracać i spotykać się z przyjaciółmi.

Są też młodzi ludzie, którzy nie myślą o rzeczach materialnych. Wtedy priorytetem staje się zaprojektowanie wnętrza, które będzie przede wszystkim wygodne i kompatybilne z klientem, ale pracowanie na niskich budżetach ogranicza możliwości. Mamy szczęście, że zdecydowana większość naszych klientów wciąż inwestuje w swoje lokum. Pojawiają się też tacy, którzy mają ogromne środki na budowę domu i zależy im na jakości, ale marka nie ma dla nich żadnej wartości. Zgłaszają się z inspiracjami mebli włoskich i oczekują od nas, że wykonamy im takie same taniej. Czego my nie robimy, bo to jest niezgodne z nami. Dla nas liczy się szczerość i uczciwość.

Grzegorz: My mamy ogromny szacunek do wzornictwa, bo doskonale wiemy, ile czasu trwa proces tworzenia. Najczęściej przychodzą do nas ludzie, którzy mówią nam o wszystkim. I to procentuje. Wielu naszych inwestorów często do nas wraca. Polecają nas swoim znajomym i rodzinom. I to jest wspaniałe. Nasza praca nas przepełnia i daje nam ogromną satysfakcję.

Czy często zajmujecie się koordynacją realizacji Waszych projektów?

Grzegorz: Nasi klienci mają coraz mniej czasu albo ten czas chcą przeznaczać na coś innego, niż budowa domu. Zwracają się do nas z oczekiwaniem, że my będziemy koordynować ich inwestycję i bardzo dużo naszych projektów jednocześnie realizujemy i nadzorujemy. Oddajemy im wtedy inwestycję pod klucz. Coraz częściej pojawiają się osoby, które mają świadomość, że zatrudnienie nas minimalizuje ilość błędów zarówno na etapie planowania przestrzeni, jak i jej realizacji. Przekazywanie kompetencji ludziom, którzy się na tym znają, oszczędza ich pieniądze i przede wszystkim czas. Mamy więc doświadczenie na całej linii realizacji. Po zakończeniu otrzymujemy od klientów feedback, jak się im żyje w tej przestrzeni, to dla nas niezwykle cenne informacje. Każdy z tych poszczególnych elementów prowadzi do ciągłego udoskonalania naszych projektów.

Aga: Nigdy nie narzucam nikomu swojej myśli, tylko z szacunkiem podchodzę do tego, na jakim jest etapie życia jest dana osoba, jakie ma oczekiwania, jak bardzo jest otwarta na zmiany przestrzeni, w której będzie mieszkała oraz jakim budżetem dysponuje. Nasze projekty dostosowują się do tych potrzeb. Najlepiej czujemy się w kompleksowym projektowaniu, bo mamy wtedy wpływ na każdy element architektury. Podczas koordynowania realizacji mamy wpływ na ostateczny wygląd, dbamy o to, by był on jak najbardziej zbliżony do projektu. Na etapie budowy nie robimy radykalnych zmian, ale podejmujemy decyzje dotyczące faktury, koloru, tkanin…

Grzegorz: Mamy wtedy okazję zaobserwować, jak one współpracują z zastanym światłem i szybko wprowadzać drobne korekty. Taka koordynacja daje wsparcie inwestorowi, bezpieczeństwo oraz świadomość, że nie zostanie z tym sam. Dobry projektant musi mieć intuicję i w sposób empatyczny wychwytywać emocje swoich klientów. Nasi klienci zawsze do nas przychodzą po idealną, wymarzoną przestrzeń, niezależnie od jej skali. I my im to dajemy.

Więcej na stronie architektów: studioorganic.pl.