PO przebudowie, zdjęcie: Jadwiga Gut Hakobyan

Betonoza w Leżajsku i kuriozalne tłumaczenie zastępcy burmistrza

Jego remont kosztował ponad dziesięć milionów złotych. Na rynku w Leżajsku jeszcze niedawno rosły duże drzewa, które dawały cień w upalne dni. Drzewa zniknęły, a ich miejsce zajęły szczelnie ułożone płyty. To kolejna betonoza w Polsce.

Leżajsk to liczące 14 tysięcy mieszkańców miasto na Podkarpaciu. Miejscowość może pochwalić się wieloma zabytkami i bogatą historią. Prawa miejskie Leżajsk zyskał bowiem w 1397 roku. Historyczna architektura i urbanistyka mieszają się tworząc unikalną wartość. Niestety niedawno władze wyremontowały rynek, z którego postanowiły usunąć wiele drzew.

Burmistrz Leżajska Ireneusz Stefański zapowiadał, że powstanie reprezentacyjne miejsce, które stanowić będzie wizytówkę miasta i przyciągnie turystów. Jak pisał na Facebooku: “Zieleń na płycie głównej powinna podkreślać układ geometryczny rynku poprzez nasadzenia niewysokich drzew liściastych wzdłuż pierzei południowej, zachodniej i północnej, przy jednoczesnej likwidacji zieleni izolacyjnej typu “ogrody wertykalne“. W efekcie częściowo usunięto duży parking, ale też zlikwidowano zadrzewiony skwer, którego miejsce według koncepcji zajmie podświetlona fontanna.

W dobie zmian klimatycznych tworzenie takich wysp ciepła w centrach miast jest poważnym utrudnieniem. Dobre zmiany nie polegają na tworzeniu lasu w miejscu dawnego rynku, ale na rozsądnym gospodarowaniu zielenią (Przykład? Tak z wyspami ciepła walczy Wiedeń). Cenne są zwłaszcza stare drzewa, które dają cień mieszkańcom. Wszak w upalne dni lepiej przebywać w zacienionej części niż na nasłonecznionej “patelni”. Niestety część dużych drzew z rynku w Leżajsku zniknęła i to wszystko za kwotę ponad 10 milionów złotych.

Konkurs urbanistyczny na zagospodarowanie przestrzeni rynku ogłoszono w 2016 roku. W konkursowych założeniach zapisano, że rynek ma stać się miejscem spotkań, realizacji imprez historycznych, artystycznych i społecznych. Do urzędników wpłynęły tylko trzy oferty. W styczniu 2017 roku jury w składzie: mgr inż. arch. Iwona Paluch-Grunt, mgr inż. arch. Zbigniew W. Zawilski oraz mgr arch. Ireneusz Wołek wyłoniło zwycięzcę. Najwyżej oceniono koncepcję przygotowaną przez Pracownię Architektoniczną FORMAT z Kielc. Propozycja wzbudziła mieszane uczucia wśród mieszkańców, właściciele pobliskich sklepów obawiali się ograniczania miejsc parkingowych, wątpliwości budziła też zapowiadana wycinka drzew. Miasto sięgnęło więc po opinie Narodowego Instytutu Dziedzictwa oraz Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Obie (instytucje – przyp. red.), po niewielkich korektach zgodziły się z ustaleniami jury podkreślając, że “zakres planowanej inwestycji obejmuje centrum staromiejskie Leżajska z zachowaną zabytkową zabudową o wysokich walorach architektonicznych i ekspozycyjnych”. Z tego powodu służby ochrony zabytków zleciły, by w obrębie płyty rynku zieleń raczej podkreślała jego układ geometryczny (stąd nasadzenia niewysokich drzew liściastych wzdłuż pierzei południowej, zachodniej i północnej), zaś zieleń wysoka niech dominuje, ale w jego wschodniej części tj. na skwerze księdza Lubasa – tak bowiem wyglądał leżajski rynek w swoim zasadniczym historycznym wymiarze. Kto nie daje wiary lub ma pogląd odmienny niech spojrzy na liczne fotografie z okresu międzywojennego – czytamy w artykule zastępcy burmistrza Andrzeja Janasa, który opublikowano w marcu 2022 roku w Biuletynie Miejskim.

Zastępca burmistrza przywołuje historyczne analogie i twierdzi, że “zasadniczy historyczny wymiar” rynku należy datować na dwudziestolecie międzywojenne. Zapominając, że rynek w Leżajsku jest dużo starszy…

Andrzej Janas broniąc inwestycji skrytykował zielony rynek, z którego mieszkańcy mogli jeszcze niedawno korzystać. Mówiąc o rynku jako wizytówce miasta w swoim artykule w Biuletynie Miejskim pisze:

Ot, taka wizytówka miasta, którą w latach 60. ubiegłego wieku wykoślawiła polityka i leżajski rynek, pełniący przez setki lat rolę placu targowego przerobiono na namiastkę parku. Chodziło zaś o to, żeby (wedle sekretnej instrukcji) wszelkiej maści wichrzycielom zabrać przestrzeń do wywoływania niepokojów społecznych: wśród drzew, jak wiadomo, wichrzy się trudniej. W Leżajsku akurat ten zamysł się sprawdził, zresztą w innych galicyjskich miasteczkach podobnie.

Wizualizacja zmian, FORMAT

W kolejnej części swojej opinii zastępca burmistrza wymienia, co jeszcze zrobiono podczas prac. Przebudowano infrastrukturę podziemną, zbudowano nowy kolektor wód deszczowych, dodatkowe odwodnienia liniowe i kratki. I cieszy się, że wreszcie odsłonięty został widok na kamieniczki. Przyznaje wprawdzie, że należy wyremontować ich elewacje, ale “Istotne wszak, że jedna z ważnych części miasta powoli odzyskuje swój dawny kształt, a może z czasem i blask”.

Potrzeba bowiem sporo pracy i zabiegów, żeby znaleźć sposób i środki na finansowe wsparcie renowacji fasad kamieniczek, bez której rewitalizacja rynku – ważnej miejskiej przestrzeni, a nade wszystko naszego dziedzictwa materialnego (termin zdaje się obcy oponentom jego przebudowy) – będzie ciągle tkwiła w stanie niedokończenia. Dzisiejsze złośliwości jednych i towarzyszący im rechot drugich – przeminą. Pozostanie to, co trwałe – kończy zastępca burmistrza Leżajska Andrzej Janas.

Niestety tzw. betonoza w polskich miastach to prawdziwa plaga. Średnio raz w miesiącu do niechlubnej listy zabetonowywania miast dołączają kolejne miejscowości. Niedawno opisywaliśmy: 

Są też pozytywne przykłady. Niestety stanowią one mniejszość: 

Czytaj też: Architektura w Polsce | Ekologia | Archialert | whiteMAD na Instagramie