fot. Damian D Fossi Salas, wikimedia, CC 2.0

Centrum handlowe zmienili w… więzienie. Niezwykła historia El Helicoide

Trudno o bardziej wymowny przykład upadku Wenezueli niż El Helicoide w stolicy kraju. Projekt opracowany jeszcze w czasach junty Jimeneza miał być najbardziej luksusowym i imponującym centrum handlowym Wenezueli. Hotel, kina, butiki i lądowisko dla helikopterów pokazałyby światu naftowe bogactwo kraju. Jednak niestabilność rządów i kryzysy pogrzebały projekt na lata. Na jeszcze większe nieszczęście cierpiącego narodu, w XXI wieku prezydent Maduro przekształcił niecodzienny gmach w… więzienie dla wrogów politycznych.

Pokazowa wieża Babel

W 1948 r. na drodze puczu władzę w Wenezueli przejęła junta wojskowa. Po kilku latach z przewrotowego zamieszania wyłonił się dyktator Marcos Perez Jimenez. Oczywiście w tym wydarzeniu nie obyło się bez fałszowania wyborów i ciemiężenia opozycji politycznej. Jimenez rozpoczął wielomilionowe inwestycje w postaci budowy autostrad, mostów czy imponujących budynków rządowych, które miały napędzić gospodarkę.

Jedyną z pokazowych inwestycji tamtych czasów było centrum handlowe El Helicoide, którego budowa rozpoczęła się jeszcze w 1955 r. Za projekt odpowiadali Jose Gutierrez, Pedro Neuberger i Dirk Bornhorst, którzy pracowali dla prywatnej firmy. Jednak prace toczyły się powoli, a prawie dwa lata trwało kształtowanie terenu. Budynek miał powstać na wzgórzu Roca Tarpeya, które należało wyrzeźbić na kształt stopni. Co ciekawe, teren dokoła wzgórza zamieszkany był przez osoby żyjącą w trudnych warunkach materialnych. Warto przypomnieć, że było to w czasach, w których PKB per capita Wenezueli było porównywalne z tym w Irlandii.

Budynek miał być spełnieniem marzeń zamożniejszych obywateli. Długa na 4 km rampa prowadzi na różne poziomy centrum handlowego. Na sześciu poszerzających się w dół piętrach miały znaleźć się różne lokale usługowe takie jak: 300 butików, 8 kin, baseny, kluby nocne i pięciogwiazdkowy hotel . Na siódmym piętrze architekci przewidzieli aluminiową kopułę geodezyjną spopularyzowaną przez Richarda Fullera w latach 40. Modernistyczny popis miał zaskakiwać także swoim poziomem zaawansowania technologicznego. Lądowisko dla helikopterów i ukośne windy same w sobie świadczyły o pewnym statusie projektu.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że El Helicoide miało także spełniać funkcję centrum wystawowego. Jimenez chciał, żeby w środku pokazywano osiągnięcia narodu w różnych dziedzinach nauki, przemysłu, rolnictwa i sztuki. El Helicoide urósł do rangi „hali narodu”. Z tego powodu ciekawy projekt przypominający podwójną helikoidę (kształt powierzchni śruby) miał być zauważalny z całego Caracas. Co ciekawe, za projekt ogrodów i zieleni na terenie obiektu miał odpowiadać Roberto Burle Marx. Najsłynniejszy brazylijski architekt krajobrazowy ostatecznie nie wziął udziału w przedsięwzięciu dyktatora.

Pomieszanie języków polityki

Kolejna próba sfałszowania referendum przez Jimeneza doprowadziła do końca rządów junty. Przewrót opozycji zmusił dyktatora do ucieczki z kraju, a nowe rządy Romulo Betancourta odziedziczyły cały chaos. Warto zaznaczyć, że okres dyktatury odznaczał się zaskakująco wysokim wzrostem gospodarczym, jednak po przewrocie z 1958 r. okazało się, że państwo jest w niewyobrażalnym zadłużeniu zewnętrznym i wewnętrznym. Na szczęście Wenezuela nie zbankrutowała dzięki stałym zyskom z wydobycia ropy.

Zaraz po upadku dyktatury pojawiły się pewne nadzieje na dokończenie budowy El Helicoide. Pomocną, biznesową dłoń wyciągnęli Amerykanie, którzy w 1961 r. zaoferowali pomoc w finansowaniu inwestycji. Projekt został nawet wystawiony w nowojorskim MoMA, jako przykład nowoczesnej i ambitnej architektury Wenezueli. Jednak mimo oferty pomocy pieniądze nie trafiły do firmy budowlanej ze względu na problemy prawne.

fot. domena publiczna

Sztandarowy projekt, który powstał za poprzedniej władzy, zaczął borykać się z problemami finansowymi. Prywatny inwestor zadłużył się względem państwa, co z czasem zaowocowało przejęciem obiektu przez rząd Wenezueli. W latach 60. obiekt niszczał, a jego importowane wyposażenie zostało rozkradzione. Z kolei w latach 80. władze zaczęły stopniowo dokańczać budynek. Jako pierwsza do budynku wprowadziła się dyrekcja wywiadu krajowego DISP (Dirección Nacional de los Servicios de Inteligencia y Prevención). Rządowe biuro prowadziło także działania zapobiegające kolejnym przewrotom. Do lat 90. wykończono kilka dolnych pięter, a w 1992 roku… na budynek spadły bomby. Nalot przeprowadziły zbuntowane wojska rewolucjonistów Hugo Chaveza. Tym razem to lewicowy przewrót miał zawładnąć Wenezuelą.

Od dyktatury po dyktaturę

Pucz z 1992 r. skończył się aresztowaniem Chaveza. Ten jednak dopiął swego w wyborach z 1998 r. Na Chaveza zagłosowała skrajna lewica, ale i część prawicy tęskniącej za dyktaturą Jimeneza. Prezydent rządził przez cztery kadencje, które negatywnie odbiły się na ekonomii Wenezueli. W 2013 r. Chavez zmarł, a zapaść ekonomiczna przeszła ewolucję za czasów jego następcy – Nicolasa Maduro. To za jego rządów nędza rozlała się na cały kraj. Co ciekawe, także w tym momencie historii kraju pojawia się sprawa El Helicoide. Maduro zamienił budynek w niesławne więzienie. Jak donoszą media, warunki panujące w celach są okropne, a tortury to codzienność dla osadzonych.

El Helicoide to zdecydowanie najbardziej ambitny i popisowy symbol upadku kraju, który od dekad nie może zaznać spokoju. Ambicje Jimeneza miały swoją cenę, a kolejne wydarzenia w historii Wenezueli skutecznie pogrzebały projekt. Modernistyczne dzieło mogło być jednym z najbardziej imponujących przykładów architektury tego okresu, symbolem całego kraju. Choć trzeba przyznać, że jest coś intrygującego w monumentalnym więzieniu kolejnego dyktatora „ziemi łaski”.

Źródło: BBC

Czytaj też: Architektura | Ciekawostki | Sklep | Historia | Beton | whiteMAD na Instagramie