Dziwaczna porowata bryła domu studenckiego MIT Simmons Hall nie przypadła do gustu grupie szwedzkich architektów z organizacji Architectural Uprising. Stworzona w 2014 r. organizacja od lat krytykuje brzydką i niepraktyczną architekturę naszych czasów. Antymoderniści uważają, że ideałem architektury jest ta klasyczna, podnosząca na duchu i zachwycająca pięknem. Jednak czy rzeczywiście Simmons Hall jest najbrzydszym budynkiem Stanów Zjednoczonych?
Estetyczne okrucieństwo
W ostatnim czasie profile ruchów antymodernistycznych zbierają duże zasięgi. Na fali sprzeciwu kilku architektów wobec nowoczesnej architektury powstały organizacje takie jak Architectural Uprising, które wypowiedziały wojnę przeciwko brzydocie współczesnych budynków. Na celowniku ruchu jest także urbanistyka miast tworzona dla samochodów i szkodliwe dla środowiska praktyki. Sama organizacja posiada kilkanaście oddziałów w różnych państwach Europy, Azji i obu Ameryk. Z kolei głos pochwały dla architektury klasycznej staje się coraz bardziej słyszalny, a przemyślenia antymodernistów znajdują sympatyków wśród zwykłych ludzi.
Choć nagrody Architectural Uprising za najbrzydszy budynek przyznawane są od kilku lat, to dopiero w 2025 r. stworzono tytuł „Aesthetic Atrocity” (Estetyczne Okrucieństwo) przeznaczony dla obiektów w Stanach Zjednoczonych. Pierwszym „zwycięzcą” tego niechlubnego konkursu został dom studencki Simmons Hall w sąsiadującym z Bostonem mieście Cambridge. Budynek jest częścią nowszych zabudowań prestiżowej uczelni technicznej MIT. Warto dodać, że nagrody Architectural Uprising inspirowane są brytyjskim konkursem Carbuncle Cup, o którym można przeczytać TUTAJ i TUTAJ.
Metalowa gąbka
Wybudowany w 2002 r. dziesięciopiętrowiec to projekt amerykańskiego architekta Stevena Holla, który inspirował się porowatą strukturą gąbki. Kształt budynku został wygenerowany komputerowo, a ułożenie rzędów niewielkich okien pozwala na odpowiednie doświetlenie pomieszczeń. Co ciekawe, uskoki w podstawie budynku odpowiadają umiejscowieniu głównych wejść. Szara aluminiowa fasada została urozmaicona kolorowymi panelami wstawionymi dookoła okien.
Wnętrze budynku również trzyma się perforowanych krat i paneli. Nieregularne otwory zostały wyryte nawet w meblach. Z kolei na ścianach, sufitach i podłogach dominuje beton o różnej fakturze. Dodatkowa ilość światła słonecznego wpuszczana jest przez duże świetliki zamontowane nad betonowymi kanionami. Porowatość dotyczy także sufitów, co według architekta dopełnia całości i nawiązuje do naturalnych form. W środku znajduje się 350 pokojów, stołówka, kawiarnia nocna i teatr.
Barbarzyńska perspektywa?
Antymoderniści uważają, że Simmons Hall utożsamia wszystkie negatywne cechy współczesnej architektury. Budynek „kłuje w oczy” swoją pokraczną elewacją i jest przykładem kolosalnej, nieludzkiej architektury. Poza tym zwrócono uwagę na niezgrabną bryłę budynku i niedbałe ułożenie okien. Co więcej, układ budynku ma być niepraktyczny i dołujący. Wyrok ekspertów nad architekturą domu studenckiego zapadł w trakcie tegorocznej konferencji „Beauty and Ugliness in Architecture” („Piękno i brzydota w architekturze”) w Oslo.
Steven Holl odniósł się do nagrody otrzymanej przez jego projekt. Architekt uważa, że budynek podoba się studentom MIT i wszyscy są zadowoleni z mieszkania w domu studenckim Simmons Hall. Na koniec dorzucił się jeszcze, że perspektywa Architectural Uprising pokrywa się z tą prezentowaną przez „barbarzyńskiego prezydenta (Donalda Trumpa)”.

Da się inaczej
W Stanach Zjednoczonych z pewnością znajdą się jeszcze nowsze i jeszcze brzydsze budynki niż Simmons Hall. Należy jednak przyznać, że choć użyteczność domu studenckiego może nie być tak dużym problem, jak zakładano, to nieludzka skala i brak wyczucia w projekcie fasady sprawiają, że budynek jest po prostu brzydki. Z tego powodu obiekt reprezentuje wiele wad współczesnej architektury, która potrafi czasem oszpecić przestrzeń. Jednak czy powrót do klasycznych wzorców naprawiłby wszystkie problemy? Jeśli przyjmiemy, że klasyczne style mają wrócić jako domyślne porządki architektoniczne, to odpowiedź na pytanie brzmi „nie” z uwagi na kosztowność i praktyczność. Mimo to antymoderniści bronią swojego stanowiska badaniami mówiącymi o szkodliwych efektach powojennej urbanistyki i depresyjnych budynków.
W ostatnich dniach zwolennicy klasycznej architektury opłakiwali śmierć Léona Kriera — jednego z najwybitniejszych architektów i urbanistów architektury konserwatywnej. Był to człowiek, który pokazał inwestorom, a nawet królowi Wielkiej Brytanii, że nadal można budować przyjemne, funkcjonalne i ładne miasta, bez konieczności stawiania kolosalnych bloków. Krier był zwolennikiem ludzkiej skali budynków, sensownych cen mieszkań i pieszych ulic. Choć trudno uznać jego idee za uniwersalne, to udane projekty urbanistyczne takie jak Poundbury czy Cayala pokazują, że antymoderniści mogą mieć trochę racji.
Źródło: Architectural Uprising
Czytaj też: Architektura | Ciekawostki | Blok | Stany Zjednoczone | whiteMAD na Instagramie











