Od A do Z, czyli od przysłowiowej „dziury w ziemi” aż po tapety – architekci z pracowni The Wall nadzorowali wszystko. Zaprojektowali dom w dzielnicy Wawer, rozkład pomieszczeń, instalacji itd., a także aranżację wnętrza. Czuwali nad wyposażeniem. Nie jesteśmy dużą firmą – mówi Patrycja Śliż. – Stawiamy więc nie na liczbę zleceń, ale na jakość. Każdym projektem, na każdym jego etapie, zajmujemy się osobiście, aż do szczęśliwego, satysfakcjonującego klientów finału.
Zlecenie na zaprojektowanie rodzinnego domu w zielonej, oddalonej od centrum miasta, warszawskiej dzielnicy Wawer, pracownia architektury The Wall dostała od pary finansistów. Klienci życzyli sobie przestronnego, z dużymi przeszkleniami, lokum, w którym znalazłoby się miejsce na obszerną kuchnię-jadalnię, dużą sypialnię połączoną z łazienką i garderobą, pokoje dla chłopca i dziewczynki, osobną dziecięcą łazienkę, a także gabinet pełniący też funkcję gościnnej sypialni. Styl wnętrza miał być stonowany i spokojny, sprzyjający odpoczynkowi po dniu ciężkiej pracy.
Zaprojektowano budynek o metrażu 280 metrów kwadratowych. Na parterze architekci rozplanowali kuchnię, jadalnię, salon, gabinet oraz toaletę; na piętrze ulokowali sypialnie, garderobę, łazienki, pralnię plus siłownię.
W trakcie budowy okazało się, że potrzebna będzie trzecia dziecięca sypialnia, gdyż kolejny członek rodziny właśnie był w drodze! Z planu wypadła więc siłownia, a na jej miejscu pojawił się słodki pokoik z łóżeczkiem i tapetą w żyrafy. Obecnie sprawdza się też jako pomieszczenie do treningu, bo zajmowanie się niemowlakiem to forsowna aktywność fizyczna.
Punktem wyjścia koncepcji aranżacji wnętrz stanowiła biała bryła budynku. Biel murów, niejako „wkroczyła” do środka. Zdominowała podłogę na parterze (tam, we wszystkich pomieszczeniach, położony został biały mikrocement), sufity oraz ściany. Biel stworzyła bazę, uzupełnioną następnie przez czerń – dla kontrastu, szarość oraz, dla ożywienia całości, barwne dodatki. Odcienie tych ostatnich miały być stłumione i nieprzytłaczające, tak, aby nie opatrzyły się domownikom zbyt szybko. – Po namyśle, na barwny motyw przewodni wybraliśmy zgaszoną miętę – mówi architektka Patrycja Śliż. Kolor ten pojawia się m.in. na krzesłach w jadalni oraz w detalach zabudowy kuchennej, rozświetlając czarne, matowe fronty. Inna sprawa, że właściciel domu, żadnej mięty, zgaszonej, czy niezgaszonej tu nie widzi. Jest daltonistą i uważa, że ten, tak starannie dobierany odcień to po prostu szary. Nie sposób go przekonać, że sytuacja prezentuje się odmiennie. Ale najważniejsze, że mu się podoba!
Zgodnie z preferencjami klientów, mieszkanie miało być utrzymane w stylu przytulnego minimalizmu. Meble o prostych, geometrycznych formach, pozbawione są wymyślnych dekoracji. Większość zaprojektowana została na wymiar przez architektów z The Wall, którzy szczególnie zadowoleni byli z tego jak im się udała okrągła szafka łazienkowa. – Wizualnie tworzy doskonałą jedność z umywalką – uważa Jakub Flisiak. Architekci mogą również słusznie czuć się dumni z wyjątkowo sprytnego, użytecznego pomysłu: ukryli mianowicie w zabudowie kuchennej przejście przez spiżarnię do garażu. Takie rozwiązanie świetnie sprawdza się w codziennym życiu: przywożone ze sklepu zakupy trafiają jak najprostszą i najkrótszą drogą na przeznaczone im miejsce przechowywania.
Kolejny ciekawy mebel projektu The Wall to regał na całą ścianę o przestrzennej, rzeźbiarskiej formie. Stoi w salonie i stanowi idealną przestrzeń ekspozycyjną dla pamiątek z podróży (właściciele bardzo lubią zwiedzać świat). Wypełniany jest też sukcesywnie. Rzeźbiarskim elementem zwracającym uwagę we wnętrzu są również metalowe schody wspornikowe prowadzące na piętro. W koncepcji aranżacji ważną rolę odgrywa oryginalne, nowoczesne oświetlenie w tym lampy „Balia” (Adex) w salonie i „Sticks” (Step into Design) w głównej sypialni.
Dekorację sensu stricte reprezentują w domu w Wawrze tapety na całą ścianę (m.in. w łazience „ Ballet” z Wonderwall Studio, w sypialni „Fluid”, również z Wonderwall). Ważnym akcentem w salonie stał się powieszony nad sofą obraz „Moos”. Jest to dzieło w typie „obrazów strukturalnych”, których faktura, uzyskana za pomocą specjalnych farb, daje efekty przestrzenne, wizualnie zbliżone do reliefu. Obraz Łojewskiej idealnie pasuje do wnętrza, w którym pierwsze skrzypce grają subtelne efekty fakturowe i kolorystyczne. Cieniowany dywan w tonach szarości współgra z zamszową, szarą tapicerką sofy. Tę achromatyczną gamę przełamuje kolor naturalnego drewna prezentowany przez stoliki kawowe w kształcie walca.
Muśnięcie różem
Na parterze wszystko jest ściszone: nie ma tam intensywnych barw, mocnych kontrastów poza graficznym w charakterze zestawieniem bieli i czerni. Piętro domu ma nieco odmienny charakter. Podłoga ułożona została z desek w jasnym, naturalnym odcieniu drewna. W pokoju córki gospodarzy króluje wesoły róż i lampy-baloniki. W sypialni syna w pogodny nastrój wprowadza niebiesko – pomarańczowy duet kolorystyczny. Obie kondygnacje są jednak spójne i całość domu robi wrażenie miejsca niekrzykliwego, w którym łatwo o relaks, gdzie czyste, wyraziste linie sprzyjają utrzymaniu porządku.
Pracownia architektury The Wall stworzyła wnętrze, które nie znudzi się, ani nie zestarzeje szybko. – Staramy się projektować przestrzenie ponadczasowe, ale nieoczywiste, stawiamy na odważne pomysły – mówi Patrycja Śliż. – Śledzimy trendy, jednak nie podążamy za nimi na ślepo. Przede wszystkim stawiamy na potrzeby oraz odczucia inwestorów.
Projekt wnętrza: The Wall. Pracownia architektury – Patrycja Śliż, Jakub Flisiak
zdjęcia: Magdalena Łojewska/ Vey Photography
Czytaj też: Dom jednorodzinny | Wnętrza | Sypialnia | Minimalizm | whiteMAD na Instagramie