Rozmawiamy z zespołem architektów z pracowni APA Wojciechowski, autorami między innymi wieżowca Skyliner w Warszawie. Architekci opowiedzieli nam, jak proekologiczną postawę realizują w swojej codziennej pracy. Rozwiązania, które często są jeszcze ciekawostką, wkrótce staną się standardem.
Projektując wieżowiec Skyliner w Warszawie pracownia APA Wojciechowski pamiętała, by uwzględnić aspekt ekologiczny. W tym miejscu ważny jest nie tylko techniczny projekt, ale też funkcjonalny, który zachęci pracowników budynku do częstszej podróży środkami komunikacji miejskiej i rowerami. Budynek położony jest przy Rondzie Daszyńskiego, bezpośrednio przy stacji II linii metra i przystankach tramwajowych. Recepcję biurowca od wejścia do stacji metra dzieli zaledwie osiem metrów. W części podziemnej zaplanowano powstanie ponad 300 miejsc rowerowych, szatni i przebieralni dla rowerzystów. Skyliner jest pre-certyfikowany w systemie BREEAM na poziomie Excellent. Niżej możecie zobaczyć najnowsze zdjęcia wieżowca.
Redakcja: Jesteście pierwszym polskim biurem architektonicznym, które dołączyło do sieci United Nations Global Compact. Dlaczego dopiero pierwszym? I dlaczego to takie ważne?
Szymon Wojciechowski: Myślę, że lata konsekwentnej pracy całego naszego zespołu zostały docenione. Ale to droga otwarta dla każdego.
Agnieszka Kalinowska-Sołtys: Od dwunastu lat zajmujemy się wdrażaniem idei zrównoważonego rozwoju w projektowanie architektoniczne i urbanistyczne, a także w samo prowadzenie biura. Można powiedzieć, że jest to wpisane w DNA naszej firmy. Dla nas jest to bardzo ważne, bo zdaliśmy sobie sprawę, że zrównoważony rozwój to już za mało. Oczywiście, chcemy żeby nasze projekty były tworzone w zrównoważony sposób, ale w 2020 roku jesteśmy na progu katastrofy klimatycznej i wiemy, że musimy te działania zintensyfikować.

Czym UN Global Compact różni się od Architects Declare czy innych inicjatyw na rzecz ekologii i zrównoważonego rozwoju?
AK-S: Architects Declare narzuciło dość sztywne założenia, które nie do końca nadążają za zmianami i nie obejmują wszystkich aspektów projektowania. Są pewne rozwiązania, które nie wpisują się w założenia Architects Declare, a spełniają wysokie standardy zrównoważonego rozwoju. UN Global Compact działa na podstawie celów ONZ, a drogę do nich wyznaczamy sobie sami. Architects Declare deklaruje konkretne działania, więc wyznacza konkretną drogę.
SW: UN Global Compact proponuje szersze spojrzenie, jest bardziej elastyczne. Ale trzeba podkreślić, że należymy też do Architects Declare. Każdy sposób na działanie jest dobry – skoro jakaś inicjatywa istnieje i przynosi coś dobrego, trzeba ją wykorzystać i poprzeć.

W jaki sposób APA Wojciechowski wdraża ideę zrównoważonego rozwoju?
SW: Na początku naszej drogi chodziło przede wszystkim o rozbudzeniu świadomości wagi sprawy wśród naszych pracowników i klientów. Skoncentrowaliśmy się na zdobywaniu certyfikacji, ale nie traktując ich jako celu samego w sobie, tylko jako mechanizm, który pozwala na uświadamianie co jest ważne w procesie zrównoważonego budowania. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy to robili. Wszystkie budynki komercyjne, które wychodzą z naszego biura mają certyfikat ekologiczny LEED lub BREEAM. Oznacza to, że są one ocenione przez niezależnych ekspertów jako budynki, które spełniają wysokie kryteria ekologiczności, rozumiane bardzo szeroko.
AK-S: Chodzi nie tylko o energochłonność, ale też o to, żeby budynki były zdrowe i przyjazne zarówno dla użytkowników jak i środowiska naturalnego. Myślimy o tym jaka będzie przyszłość: już dzisiaj budujemy miasta przyszłości – to co projektujemy, za kilkadziesiąt a może nawet kilkaset lat nadal będzie funkcjonowało. Miejmy nadzieję, że nieprędko, ale kiedyś te budynki będą demontowane. Nie chcemy, żeby stały się odpadami i trafiały na śmietnik, tylko zostały źródłem materiałów wtórnych. Ekonomia cyrkularna to główny cel na najbliższy czas – projektowanie z myślą o końcu budynków. Na końcu cyklu życia budynku nie może być „wyrzuć” tylko „użyj ponownie” albo „przetwórz”. To wyzwanie nie tylko dla nas, ale też dla producentów materiałów budowlanych i rządzących, którzy muszą zmienić przepisy.
SW: To dotyczy też zastanych budynków. Często projektujemy na terenach, które są zabudowane. Na przykład Alchemia w Gdańsku jest terenem poprzemysłowym, a na terenie projektu Nowa Silesia stał hotel Silesia. Dzięki myśleniu cyrkularnemu 98 procent zastanych materiałów została wykorzystana ponownie, albo przetworzona, z czego bardzo znaczącą część użyliśmy na miejscu, w budynkach, które tworzymy. U nas to staje się standardem.
AK-S: Zrównoważone budownictwo to także myślenie o etapie budowy. Planowanie wszystkiego tak, żeby zostało jak najmniej materiałów, żeby zużyć jak najmniej wody i energii. Tego wszystkiego nie byłoby bez ostatecznego użytkownika, który ma świadomość jakie ma narzędzia i możliwości, żeby być bardziej ekologicznym. Codzienne nawyki użytkowników budynków mają kluczowe znaczenie, dlatego edukacja jest dla nas bardzo ważna. Z tego powodu przystąpiliśmy do UN Global Compact Poland, aby razem przyczyniać się do realizacji celów ONZ na rzecz zrównoważonego rozwoju (SDG). Osiem z siedemnastu tych celów bezpośrednio przekładają się na naszą działalność. Głównie jest to cel dwunasty – zrównoważone miasta.
Co konkretnie cele ONZ oznaczają dla branży architektonicznej? Jak można je realizować?
AK-S: Tak naprawdę musimy zupełnie zmienić myślenie o projektowaniu architektonicznym. Budynki nowe to zaledwie 1 procent miasta. Jest jeszcze 99 procent już istniejących budynków, które właściwie nie spełniają obecnych wymogów technicznych: są niedogrzane, zawilgocone, źle wentylowane. Mamy duży problem z tzw. syndromem chorych budynków – to na tyle złe warunki wewnątrz budynku, że przebywając w nim zaczynamy się źle czuć, mamy objawy chorobowe. W momencie opuszczenia budynku objawy ustają. Ma to związek ze złą jakością powietrza, niewłaściwą temperaturą, obecnością substancji chemicznych, grzybów czy pleśni. W tej chwili jest trend do burzenia takich budynków i stawiania na ich miejscu nowych, ale powinniśmy też zdawać sobie sprawę, że ten proces jest bardzo nieekologiczny. Musimy myśleć o projektowaniu „z odzysku” – co możemy zrobić z zastaną tkanką, żeby do powyższych zjawisk nie dochodziło. Młode pokolenie architektów już teraz wie, że będzie musiało zacząć od inwentaryzacji tego, co mają – sprawdzić co można przerobić i ulepszyć zanim się zburzy.
SW: Kolejnym zadaniem jest trwałość. Sprawienie, żeby budynki, które my projektujemy jako nowe, w przyszłości w ogóle nie musiały być rozbierane. Żeby były na tyle otwarte, żeby z łatwością można było je dostosować do przyszłych potrzeb, których nie przewidzimy. Bardzo lubię to powiedzenie Betzky’ego, że budowanie jest aktem przemocy na naturze. Jesteśmy swego rodzaju łącznikiem między przeszłością a przyszłością. Chodzi o to, żeby myśleć jak inteligentnie wykorzystać to, co zostawiły nam poprzednie pokolenia, aby ten akt przemocy ograniczać – na przykład poprzez adaptację budynków już istniejących. Takim przykładem jest nasz projekt Elektrowni Powiśle. A z drugiej strony, trzeba myśleć jak sprawić, żeby nasze budynki były łatwe do tzw. rethinking dla przyszłych pokoleń.
AK-S: Dlatego duży nacisk kładziemy na szukanie nowatorskich rozwiązań i technologii sprzyjających środowisku, które spełnią te zadania. To nie muszą być budynki, które mają stać w jednym miejscu – to mogą być budynki prefabrykowane, które będzie można przenosić, albo elementy, które będzie można wykorzystać w innych konstrukcjach. Już dziś w trakcie projektowania zadajemy sobie mnóstwo pytań o to, co z naszych budynków będzie można kiedyś zrobić. Absolutnie nie dopuszczamy materiałów, które mogą kiedyś stać się niebezpiecznym odpadem.

Czy inwestorzy są na to wszystko gotowi?
AK-S: Świadomi inwestorzy poszukują takich rozwiązań, bo wiedzą, że one są koniecznością, a dodatkowo są korzystne dla biznesu. Ekologia musi iść w parze z ekonomią, co jest dodatkowym wyzwaniem.
SW: Motywacje, które kierują inwestorami, są bardzo różne. Czasami jest to proste myślenie: muszę sprzedać budynek funduszowi, a obecnie żaden fundusz nie kupi budynku komercyjnego, który nie jest certyfikowany. Rynek wymusza ekologiczne rozwiązania, ale wszystko jedno – efekt jest dobry. Spotykamy się też z klientami, którzy chcą budować dla siebie – tu już zrównoważone rozwiązania są nie tyle wymuszone, co poszukiwane, bo inwestorzy chcą, żeby budynek był w użytku jak najdłużej, albo zależy im na pracownikach, dla których ekologia jest ważnym tematem. Oczywiście w to wszystko wchodzi kwestia pieniędzy, ale to już nasza głowa, żeby te rozwiązania – w krótszej lub dłuższej perspektywie – były opłacalne.
W kwestii działań na rzecz środowiska macie sporo sukcesów. Jakie kolejne kroki zamierzacie podjąć?
SW: Jeśli chodzi o konkrety związane z UN Global Compact, to po pierwsze, zwiększymy uczestnictwo w programach edukacyjnych. Po drugie, mamy za zadanie rozszerzyć świadomość poprzez rozszerzenie certyfikacji w budownictwie mieszkaniowym – to wciąż dziura do załatania. Po trzecie, chcemy rozwinąć komercyjne budownictwo drewniane i działać na rzecz zmiany prawa, które obecnie mocno ogranicza pole działania w tej kwestii. Ale to nie jest tak, że nagle coś zrobimy i zbawimy świat. Świat zmienia się przez ciągłą pracę i konsekwentne zwiększanie świadomości. Czy robimy to wystarczająco szybko? Nie wiem. Ale na pewno działamy tak, żeby móc zamknąć oczy ze świadomością, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby spowolnić katastrofę klimatyczną. Spowolnić, bo w jej zatrzymanie już nie wierzę. Wierzę, że damy sobie radę ze śmieciami czy zanieczyszczeniami, ale jeśli chodzi o zmiany klimatyczne, jesteśmy już po drugiej stronie.
AK-S: Przed każdym z nas stoi to samo pytanie: czy zrobiłeś wszystko, co mogłeś? To dotyczy nie tylko tego jak działa firma, ale i najdrobniejszych decyzji, które podejmujemy każdego dnia: od kupienia jedzenia po wymianę ubrań na nowe.
Czytaj też: Architekt | Warszawa | Polska | Urbanistyka
fot. minusosiem dla Karimpol, źródło: APA Wojciechowski