Łukasz Jemioł Premium – jesień/zima 2014/2015 [RELACJA + WIDEO]

Najnowszą kolekcję z linii Premium Łukasz Jemioł zaprezentował nam w dość nietypowym miejscu, bo na Torze Wyścigów Konnych na warszawskim Służewcu. Zaprezentowana kolekcja została przygotowana na sezon jesień-zima 2014/15.

Na początku opowiem o samej kolekcji. Marka Łukasz Jemioł prezentuje po raz kolejny nieskomplikowany, klasyczny, ale jak zawsze efektowny wizerunek. A do swoich projektów wykorzystuję różnorodne tkaniny i subtelną nutę barw. W kolekcji premium wykorzystał wysokiej jakości jedwab, skórę, pióra – które zaprezentował po raz pierwszy w swojej kolekcji.

Główną inspiracją, jak to zawsze bywa w pokazach projektanta był minimalizm, który przeniknął prawie każdą stylizację. Dopatrzeć się można było także lat 40. z piórami, które były wisienką na torcie w wykończeniu kreacji i nie ukrywam, robiły wrażenie!

Pojawiły się także “jemiołowe” kożuchy i “oversizowe” swetry, a wszystko zostało utrzymane w delikatnej i spokojnej kolorystyce: beż, czerń i puder, które podkreślały irlandzką urodę modelek. Prócz kożuchów i swetrów na wybiegu pojawiły się także kurtki bomber (hit sezonu!), kombinezony oraz płaszcze.

Widać, że cała kolekcja zrobiona została pod kątem sprzedażowym, co nie oznacza, że jest to złe, a wręcz przeciwnie – bardzo dobrze! Każda sylwetka z wybiegu jest gotowa do założenia, co wyróżnia projektanta na tle innych.

A teraz przejdę do części mniej przyjemnej – bo przecież nigdy nie jest tak, żeby wszystko było ślicznie i wspaniałe. Jak już wspomniałem pokaz odbył się na Torze Wyścigów Konnych. Niebanalna lokalizacja, połacie zieleni, piękne trawniki, zabytkowy pawilon wyścigów z końca lat 30. No właśnie, to po co ten namiot? Doskonalę zdaję sobie sprawę z klimatu w jakim żyjemy, ale nie trzeba było odcinać nas białymi plandekami od tych malowniczych krajobrazów. Po co wynajmować tor, skoro identyczny efekt można uzyskać w Soho lub innej tego typu hali.

Kolejną, niby błahą sprawą było samo dojście do namiotu. Widząc kuśtykające panię w szpilkach i sukniach wieczorowych, idące przez hektary traw, pagórków i piaszczyste ścieżki, cieszyłem się, że nie muszę chodzić w tego typu obuwiu. A paniom, którym udało się dotrzeć na pokaz bez kontuzji, gratuluję.

Jeśli chodzi o scenografię – była ona dla mnie dość tandetna. Ściana ze złotych „cekinów”, zza której wychodziły modelki nie wyglądała zbyt efektowanie, powiewała delikatnie tandetą. Drugą istotną sprawą była muzyka, która nie pasowała i była daleka estetyce kolekcji . Jedynym elementem, który ratował całą scenografie był deszcz konfetti pod koniec pokazu.

Podsumowując, u Jemioła każda sylwetka jest wykończona, przez co pokazuje swoją pracowitość i dbałość o detal, wszystko jest na swoim miejscu, a całość jest spójna. Kolekcji nie zaszkodziło nawet godzinne opóźnienie, krwiożercze komary, czy przechadzka po hektarach wyścigów. Gratuluję i życzę dalszej, tak owocnej pracy. (Patryk Patryk)

Niżej relacja wideo. Pokaz zaczyna się na 7 minucie filmu.