Chyba każdy kojarzy ikonę nowojorskiej architektury, jaką jest Grand Central Station. Jednak mało kto pamięta o jeszcze bardziej imponującym budynku dworca, który niestety nie przetrwał próby czasu. Położony pośrodku Manhattanu Penn Station był kolosalnym gmachem w stylu Beaux-Arts z potężnym stalowym szkieletem i marmurowymi ścianami. Perła z początku XX w. okazała się niemożliwa do utrzymania, a na jej miejscu powstała słynna arena Madison Square Garden. Obecnie organizacja Grand Penn Community Alliance stara się o przywrócenie, chociaż fragmentu tego ikonicznego dworca.
Stolica imperium
Pod koniec XIX w. amerykańskie imperia kolejowe rozciągały się od wschodniego wybrzeża po Kalifornię. Jednym z kolejowych gigantów była firma Pennsylvania Railroad (PRR), której tory prowadził od Nowego Jorku aż po kraniec stanu Iowa. Problem w tym, że kolej z Pensylwanii nie posiadała żadnego sensownego dworca w najprężniej rozwijającym się mieście USA. Konkurencyjne firmy otwierały w Nowym Jorku coraz to bardziej wystawne dworce i systemy kolei podziemnej, a Pennsylvania Railroad musiała polegać na przesiadkach z pociągów do promów płynących na Manhattan. Na szczęście prezes firmy Alexander Johnston Cassatt miał innowacyjny pomysł.
W okolicy Madison Square, pośrodku Manhattanu miałby powstać kolosalny dworzec, który później przyćmi nawet konkurencyjny Grand Central Terminal. Co więcej, pociągi nie jechałyby nad rzeką, a pod nią. Tak ambitny plan zakładał budowę kilku tuneli łączących Manhattan z resztą torów Pennsylvania Railroads. Cassatt połączył siły z lokalną Long Island Rail Road (LIRR), żeby wydłużyć istniejące tunele i ugruntować swoją pozycję przed budową swojej gigantycznej inwestycji.
W 1902 r. firmie udało się przekonać lokalny zarząd transportu kolejowego i miasto do wydania pozwolenia na obszerną inwestycję. Cassatt argumentował, że tunel będzie tańszy od mostu, a pod rzeką pojadą pociągi elektryczne. Standardowe lokomotywy nie mogły podróżować w tunelach ze względu na utrudnioną widoczność i duszący dym. Zadanie zaprojektowania dworca zlecono architektom z pracowni McKim, Mead & White. Nie był to przypadkowy wybór, jako że McKima i Cassatta łączyli wspólni znajomi. Warto jednak zaznaczyć, że pracownia znana była z takich projektów jak Washington Arch, zabudowania kampusu Columbia University, a później z wieżowca Manhattan Municipal Building.

Kolejowy kolos
PRR wykupiła setki działek w okolicy 8th Avenue, kończąc tym samym działalność dzielnicy czerwonych latarni. Wyburzono ponad 500 budynków i rozpoczęto kopanie wielkiej dziury w ziemi. Po zakończeniu budowy tuneli przyszła pora na naziemny dworzec i kilka budynków w stylu Beaux-Arts (głównie dworzec i pocztę).
Kolosalny obiekt był inspirowany zarówno paryskim Gare d’Orsay, jak i Bazyliką św. Piotra. Monumentalne klasyczne formy takie jak granitowa kolumnada składająca się z 84 kolumn doryckich czy ciężki portyk z zegarem czyniły z Penn Station prawdziwą świątynię kolei. Nie byłby to zdobny styl Beaux-Arts, gdyby nie pilastry, rzeźby i festony urozmaicające ściany. Co ciekawe, kobiece rzeźby miały być ucieleśnieniem dnia i nocy. Na elewacji rozmieszczono także 13 kamiennych orłów.
Amerykańskie ambicje
Dworzec miał być nie tylko użytecznym centrum przesiadkowym, ale także pokazem amerykańskiej ambicji. Poza kolumnadą dorównującą tym w Europie w środku można było przejść się wzdłuż galerii handlowej mającej konkurować ze słynną galerią Wiktora Emanuela II w Mediolanie. Jednak popisową częścią dworca miała być główna hala poczekalni. Wzbijające się na 46 metrów pomieszczenie przypominało antyczne łaźnie cesarza Karakalli. Wnętrze zostało w całości wyłożone trawertynem, co podkreślało rzymski charakter budynku. W kwestii zdobień postawiono na monumentalizm klasycznych form takich jak kolumny korynckie, jońskie, fryzy i pilastry. To wszystko zostało przykryte kasetonowym sklepieniem krzyżowym.
Hala odjazdów znacząco różniła się od neoklasycystycznej poczekalni. Ogromny stalowy szkielet utrzymywał szklany dach przykrywający perony. Kolej PRR i LIRR korzystały z osobnych peronów, a na stacji znalazło się aż 21 torów. Hala miała być oznaką nowoczesnego utylitaryzmu, który jednak kontrastował z luksusowym wystrojem poczekalni.
Przez lata Pennsylvania Station przyćmiewała również imponującą Grand Central Station, a stojące obok zabudowania poczty zaprojektowane przez tych samych architektów tworzyły cały kompleks monumentalnych gmachów w stylu Beaux-Arts. Warto dodać, że budynek nie przypadł do gustu każdemu ze względu na ciężkość form i powtarzalne zdobienia.

Wojna z koleją
Po II wojnie światowej sytuacja amerykańskiej kolei stała się dramatyczna. Dawniej dworce służyły jako istotny punkt transportowy, którym można było przesyłać sprzęt wojskowy i żołnierzy, ale koniec konfliktu oznaczał spadek zainteresowania koleją. Powojenny model społeczny wsadził Amerykanów do samochodów, a później samolotów, co zaowocowało zamknięciem wielu stacji kolejowych. Właściciele Penn Station musieli zadać sobie pytanie: Co zrobić z tak wielkim dworcem, z którego mało kto korzysta. Szczególnie że koszty utrzymania znacząco przewyższały zyski.
Wybrano opcję wyburzenia tej architektonicznej perły. Poufne plany rozpoczęły się już w połowie lat 50., ale nie doszły do skutku. Niestety kolejna dekada przyniosła zagładę Penn Station. Oficjalne zapowiedzi wyburzenia ogłoszono w 1962 r., a rok wcześniej The New York Times poinformował o potencjalnych planach właścicieli. Miłośnicy architektury i architekci rozpoczęli protesty, ale los budynku był już dawno przesądzony. W 1963 r. zaczęto wyburzenia dworca.

Kolejowe imperium PRR zakończyło się na największym bankructwie tamtych czasów, a tory firmy przejęły częściowo znacjonalizowane podmioty. Protesty sprzeciwiające się wyburzeniu Penn Station zdobyły światowy rozgłos, co zaowocowało utworzeniem Nowojorskiej Komisji Ochrony Zabytków (LPC) w 1962 r. Lista zabytków stworzona przez komisję pozwoliła ocalić wiele budynków, jednak w latach 60. walka z wyburzeniami była wyjątkowo zacięta. To w tej dekadzie zburzono pierwsze wieżowce, będące niegdyś symbolem Nowego Jorku. O wyburzonych ikonach Nowego Jorku można przeczytać TUTAJ i TUTAJ.
Po wyburzeniu na terenie dworca powstała słynna hala widowiskowa Madison Square Garden, ale pod ziemią ruch kolejowy dalej się rozwijał. Wnętrze stacji zeszło do podziemia, gdzie wybudowano halę poczekalni i inne potrzebne pomieszczenia w nowoczesnym stylu. Postawiono na praktyczność wnętrz, ale niestety zapomniano o estetyce, przez co dworzec wygląda jak przypadkowy budynek z lat 70. Co więcej, niskie sufity i mało ambitny projekt wnętrz sprawia, że stacja sprawia wrażenie ciasnej i nieprzyjemnej.
Szanse na odrodzenie?
Obecnie Penn Station jest najbardziej ruchliwym dworcem Ameryki Północnej, a rocznie korzysta z niego ponad 107 mln pasażerów. Warto jeszcze wspomnieć, że lokalne marmury i granity zostały w dużej mierze porzucone na bagnach w pobliskim New Jersey, a z zagłady uratowało się tylko kilka rzeźb orłów i kobiet. Ślady dawnej stacji można znaleźć także w podziemiach nowego dworca i są to głównie metalowe tabliczki, oryginalne kafelki czy poręcze.

W XXI w. od czasu do czasu zaczęły pojawiać się pomysły na przywrócenie stacji dawnej świetności, ale polityczna niestabilność ratusza utrudniała ich realizację. W 2025 r. organizacja Grand Penn Community Alliance (GPCA) wraz z byłym Głównym Projektantem Urbanistycznym NYC – Alexandrosem Washburnem przedstawili propozycję odrodzonej Penn Station. Według tej koncepcji Madison Square Garden zostałoby przeniesione na działkę obok, a stacja wróciłaby na swoje miejsce. Pomysł zakłada odbudowanie frontowej kolumnady i stalowo-szklanej hali peronowej. Istniejące podziemia dworca zostałyby odświeżone. Według Washburna propozycja GCPA przywróciłaby godność i potęgę tej części miasta. Nowa, a zarazem klasyczna przestrzeń publiczna mogłaby odwrócić upodlenie Pennsylvania Station w Nowym Jorku.
Źródło: Grand Penn, The New York Historical
Czytaj też: Architektura | Ciekawostki | Dworzec kolejowy | Nowy Jork | Historia | Metamorfoza | Stany Zjednoczone | whiteMAD na Instagramie