Budynek nowojorskiego Guggenheim Museum przy 5th Avenue to prawdopodobnie najsłynniejsze dzieło Franka Lloyda Wrighta. Zaokrąglone kształty ekspresyjnej bryły to popis pomysłowości architekta. Spacerując w górę po wznoszących się spiralach, zwiedzający mogą podziwiać dzieła takich malarzy jak: Wasilij Kandinsky czy Paul Gauguin. Szczególne wrażenie robi widok z dolnego dziedzińca na sześć pięter galerii wraz ze świetlikiem. Muzeum zamożnego kolekcjonera sztuki Solomona Guggenheima to nie tylko miejsce obcowania ze sztuką, ale także świątynia ekspresyjnego modernizmu Wrighta.
Oaza abstrakcji
W latach 40. kolekcja kopalnianego magnata Solomona Guggenheima rozrosła się do tak wielu dzieł, że kolekcjoner zaczął szukać nowego, większego budynku do wystawiania słynnych prac. W szczególności zależało mu na przybliżeniu ludziom sztuki nieobiektywnej Wasilija Kandinskiego, Paula Klee i Roberta Delunaya. Choć jego kolekcja rozpoczęła się od klasycznego malarstwa, to właśnie prace abstrakcjonistów zainspirowały Guggenheima do wspierania i kolekcjonowania sztuki na większą skalę.
Pracownicy fundacji Guggenheima skontaktowali się z już wtedy cenionym Frankiem Lloydem Wrightem. Architekt nie był przesadnie zadowolony z lokalizacji muzeum, jaką przewidywał Guggenheim. Według Wrighta, Nowy Jork był zatłoczonym, źle zaprojektowanym miastem chaosu, który nie sprzyjał kontekstualistycznym wizjom architekta. Sytuację ratował nieco pobliski Central Park, stanowiący oazę natury w miejskim labiryncie. Mimo niechęci architekta do miejsca prace projektowe ruszyły jeszcze w 1943 r.
Ograniczony dostęp do materiałów budowlanych spowodowany wojną wstrzymał planowaną budowę. Prace projektowe trwały, jednak przyszłość inwestycji wydawała się niepewna. Co więcej, w czasie, w którym Wright stale dopracowywał swój pomysł, Guggenheim podupadł na zdrowiu. W 1949 r. Architekt zasugerował kolekcjonerowi zmniejszenie rozmachu inwestycji, tak by 88-letni biznesmen dożył rozpoczęcia prac. Guggenheim pozostał jednak przy oryginalnej koncepcji wielkiego muzeum sztuki abstrakcyjnej. Niestety kolekcjoner zmarł jeszcze w tym samym roku.
Trudna współpraca
W pewnym sensie inicjatorką pomysłu muzeum sztuki abstrakcyjnej była artystka, kolekcjonerka i pracowniczka Guggenheima – Hilla von Rebay. To właśnie ona zabiegała o wybranie Wrighta na głównego architekta muzeum. Po śmierci Guggenheima Rebay przejęła stery w instytucji i doglądała postępów prac. Warto zaznaczyć, że pracownicy fundacji nie przepadali za despotyczną artystką, a stale zmieniający swoją koncepcje Wright również nie wzbudzał zaufania.
Z czasem jednak Rebay odeszła z fundacji dyrektora muzeum, zostawiając po sobie pokaźną kolekcję dzieł abstrakcyjnych. Artystka nie zgadzała się z pozostałą częścią zarządu fundacji w kwestii wystawiania dzieł klasycznych. Taki ruch oznaczał kolejne zmiany i opóźnienia stale ewoluującego dzieła Wrighta, który stracił swoją najwierniejszą orędowniczkę w fundacji.
Sceptycyzm wobec architekta wzrósł wraz z następnym dyrektorem. James Sweeney uważał, że to sztuka powinna dyktować architekturze formę i cel. Z kolei Wright chciał dalej „rzeźbić” w jednym z ostatnich dzieł swojego życia. Z czasem jednak udało się przekonać architekta do zaprojektowania dodatkowych biur i pomieszczeń ułatwiających funkcjonowanie muzeum. Do momentu rozpoczęcia budowy w 1956 r. projekt został zmodyfikowany jeszcze kilkukrotnie, a brak spójnej wizji pomiędzy fundacją a architektem stale opóźniał prace. Co ciekawe, Wright tworzył projekt muzeum (wraz ze wstępnymi koncepcjami) przez prawie 13 lat.
Spirala wprawiona w ruch
Ekspresyjna forma fasady przykuwa wzrok z ulicy. Z podstawy o łagodnych kształtach wyłaniają się dwie, bardziej skomplikowane bryły. Spiralna galeria wybija się swoją wielkością, a druga niższa galeria składa się ze szklanej rotundy i prostokątnego zadaszenia tarasowego. Fasada w kolorze kości słoniowej została pokryta warstwami wtryskiwanego betonu (torkret) i ochronną warstwą winylu. Plastikowa powłoka zaczęła jednak pękać, a kolejne naprawy przykryły ją pod warstwami coraz to bielszej farby. Pierwotnie budynek był w odcieniach jasnego brązu, lecz dziś nie ma prawie śladu po dawnym kolorze.
W zamyśle Wrighta innowacyjne muzeum Guggenheima miało oferować kompletnie nowy sposób obcowania ze sztuką. Sercem budynku miała być spiralna klatka „rozprowadzająca” zwiedzających po kolejnych salach. Architekt zainspirował się klatką schodową wybudowaną w Muzeum Watykańskim, która od dołu przypomina wir z otwierającym się okiem (świetlikiem). Goście mieli wjeżdżać na górę spirali windą, a następnie schodzić wijącymi się galeriami. W ten sposób architekt chciał zwrócić uwagę na sztukę monumentalnej architektury atrium.
Spirala rozszerza się ku górze, co sprawia, że od boku przypomina ona lej. Wright chciał zachęcić gości do spacerowania i odkrywania kolejnych dzieł. W tym celu obrazy i galerie rozłożone wzdłuż klatki mają „kusić” zwiedzających, którzy widzą obrazy z przeciwległych częściach spirali. Uwagę przykuwa także monumentalny świetlik nazwany na cześć rodziny Lawson-Johnston, wspierającej fundację. Dodatkowe światło wpada przez clerestorium z niewielkimi oknami opasającymi szczyt atrium. Co ciekawe, pionowe wybrzuszenie w budowie skrywa w sobie szyby wind, schody i łazienki.
Forma nad sztuką
Warto zwrócić także uwagę na pewien dysonans między prostotą materiałów a skomplikowaniem form. Wijąca się rampa wykonana jest z malowanego na biało betonu, a lastrykowa posadzka zachwycającego atrium ma prosty, geometryczny wzór. Z kolei ściany działowe galerii wykonano ze sklejki wzmocnionej stalą i wtryskiwanym betonem. Co ciekawe, wspomniane ściany są ustawione pod kątem 97 stopni, a obrazy muszą być zawieszane na filarach i wspornikach.
Muzeum Guggenheima zawiera wiele elementów typowych dla Franka Lloyda Wrighta. Poza detalami takimi jak trójkątne lampy czy obowiązkowy świetlik, myśl sławnego architekta widać też w samej formie. Większość kształtów bryły jest zaokrąglona i ekspresyjna, a masywna rampa rzuca nowe światło na ideę zwiedzania muzeów. Wright planował także podłogi w swoim ulubionym kolorze — Cherokee Red oraz marmurową fasadę. Jednak cięcia w budżecie zmuszały architekta do użycia prostszych i tańszych materiałów. Więcej o typowych dla Wrighta akcentach architektonicznych można przeczytać TUTAJ oraz TUTAJ.
Poza główną galerią w budynku znajduje się także kilka mniejszych sal wystawowych. Ważna galeria znajduje się w salach ulokowanych w niższej wieży wystającej z bryły. To właśnie tam wystawiane są prace Degasa, Picassa czy Van Gogha przekazane w latach 60. przez rodzinę Thannhauserów. Urodzeni w Niemczech zamożni Żydzi kolekcjonowali prace impresjonistów i abstrakcjonistów, a w USA znaleźli pasjonata o podobnych zainteresowaniach. Justin i Hilde Tannhauser przekazali muzeum wiele cennych dzieł, które zaprezentowano w mieszkalnej części gmachu. Wright zaprojektował część budynku nazwaną „The Monitor” z myślą o biurach i mieszkaniach dla Rebay i Guggenheima, jednak w latach 90. całość tej przestrzeni przerobiono na dodatkową galerię.
Dokończone dzieło
Ostatnia dekada XX wieku przyniosła wiele zmian do projektu Wrighta. Pracownia Gwathmey Siegel & Associates dostawiła dziesięciopiętrowy aneks do pierwotnej bryły. W budynku znalazły się kolejne biura, pracownie i mieszkania, a pomysł rozbudowy został zaczerpnięty z oryginalnych planów Wrighta z lat 50. Aneks miał swoich przeciwników, którzy dążyli do jak najszybszego wpisania muzeum na listę zabytków. W 1990 r. Muzeum Guggenheima stało się najmłodszym zabytkiem Nowego Jorku, jednak pomimo takiego statusu aneks został dobudowany. Architekci z Gwathmey Siegel przeprojektowali także część istniejących wnętrz oraz wyremontowali starzejącą się fasadę. W modernizacji muzeum pomagali również prywatni biznesmeni tacy jak Peter B. Lewis, który przekazał 10 mln dolarów na remont audytorium znajdującego się pod główną galerią. Odnowiona sala kinowa w budynku nosi imię szczodrego biznesmena.
Jedyne muzeum zaprojektowane przez Franka Lloyda Wrighta było jego ostatnim dużym zleceniem. Architekt zmarł w 1959 r., czyli w roku otwarcia muzeum. Budynek wyłamuje się z gęstej mieszkalnej zabudowy ulicy i zaznacza swoje nowoczesne podejście do wystawiania sztuki. W pewnym sensie Guggenheim Museum to „lecorbusierowska” machina do zwiedzania, a ogromna spirala pośrodku jest stale wprawiana w ruch przez prawie 900 tys. zwiedzających każdego roku. Ta filozofia wraz z zachwycającymi obrazami i rzeźbami w środku czyni z budynku modernistyczne dzieło sztuki
Źródło: Guggenheim
Czytaj też: Architektura | Ciekawostki | Muzeum | Zabytek | Nowy Jork | Stany Zjednoczone | Beton | Modernizm | whiteMAD na Instagramie