Woolworth Building to ideał neogotyckiego wieżowca. Wybudowany w 1913 r. wysokościowiec został okrzyknięty mianem „Katedry Handlu”, a jego terakotowe zdobienia przebijają swoim pięknem nawet te z epoki art déco. Ten pionier wśród nowojorskich wieżowców inspirowany jest angielską architekturą wiktoriańską i strzelistymi gotyckimi katedrami. Co najciekawsze, przez prawie 20 lat Woolworth Building był najwyższym budynkiem świata, a gmach wznosi się na 241 m.
Wyścig w chmury
Pod koniec XIX wieku pionierscy architekci tacy jak Louis Sullivan czy William Le Baron Jenney przetarli szlaki w budowaniu solidnych, zdobnych wysokościowców opartych na stalowym szkielecie. Istotnym projektem Sullivana był bogato zdobiony Guaranty Building, o którym można przeczytać TUTAJ. Początek następnego wieku wiązał się z gwałtownym skokiem w budowaniu nowojorskich wieżowców. Z roku na rok Dolny Manhattan coraz bardziej zarastał nowymi niebotykami, a w 1908 r. Singer Building przebił wysokość wieży ratusza w Filadelfii. Z tego pędu za coraz to większymi budynkami wyłonił się lider, jakim został ukończony w 1913 r. Woolworth Building.
Głównym inwestorem wieżowca był Frank Winfield Woolworth, założyciel nieistniejącej już sieci sklepów wielobranżowych Woolworth. Choć dziś jedyną znaczącą odnogą biznesu przedsiębiorcy jest sieć sklepów Foot Locker, to na początku XX wieku Woolworth był jednym z najbogatszych ludzi w mieście, a jego sklepy podbijały Amerykę dzięki przystępnym cenom. Jego firma potrzebowała nowej, imponującej siedziby, która podkreśliłaby sukces marki. Biznesmen takiej klasy mógł sobie pozwolić na wszystko, dlatego Woolworth zapłacił pełną cenę inwestycji w gotówce, bez żadnych kredytów.
Woolworth przedstawił pomysł budowy wieżowca cenionemu architektowi Cassowi Gilbertowi. Ten miał już w swoim portfolio imponujące historyzujące projekty, które opływały w piękne detale i masywne formy. Gilbert zaprojektował m.in. Stanowy Kapitol Minnesoty w stylu Beaux-Arts oraz prawie stumetrowy neogotycki apartamentowiec w Nowym Jorku. Z początku architekt nie przewidywał budynku, który będzie górował nad całym miastem. Jednak inwestor chciał, aby siedziba jego imperium przewyższała nie tylko pobliski New York World Building, ale także Singer Building i Met Life Tower – dwa najwyższe budynki ówczesnego świata. Mało tego, biznesmen chciał budynku podobnego do wiktoriańskiego Pałacu Westminsterskiego.

Per aspera ad astra
Przez kolejne miesiące 1910 r. projekt Gilberta rósł coraz bardziej wraz z ambicjami… i ego Woolwortha. Biznesmena irytował fakt, iż to Singer Building był tym sławnym symbolem Nowego Jorku, dlatego tylko przebicie jego wysokości mogło sprawić, że Woolworth Building stanie się nową ikoną. Jeszcze na początku 1911 r. budynek miał mierzyć 191 m, a już w kwietniu tego samego roku architekt oficjalnie oznajmił, że siedziba Woolworth osiągnie wysokość 241 m. Architekt co chwile musiał wprowadzać dziesiątki poprawek, jako że współpraca z biznesmenem nie należała do najłatwiejszych. Z drugiej strony Gilbert cenił wyczucie i gust Woolwortha, który doradzał mu w kwestii zdobień.
Budowa przebiegała w błyskawicznym tempie. Robotnicy stawiali 1,5 piętra na tydzień, a całość ukończono przed terminem. Do budowy użyto 17 tys. ton stali, która stanowi szkielet budynku. Co ciekawe stali użyto także w konstrukcji fundamentów, opartych na kesonach. Te metalowe skrzynie ułatwiają prowadzenie prac na nawodnionych gruntach i dalsze umiejscowienie filarów. Nad inżynierią budynku pracowali specjaliści odpowiedzialni za stabilność mostu Brooklińskiego i innych konstrukcyjnych cudów Nowego Jorku. Woolworth wynajął najlepszych specjalistów, ponieważ przy tak wysokim budynku nie mogło być miejsca na przestarzałe rozwiązania i pomyłki.
Katedra handlu
Fasada budynku znajduje się od strony ratuszowego City Hall Park i jest podzielona na trzy segmenty z masywną wieżą umiejscowioną pośrodku. U podstawy zauważalny jest wapień, który łączy się z biało-szarą terakotową układanką. Na stalowy szkielet nałożono ponad 400 tys. terakotowych zdobień wykonanych przez Atlantic Terra Cotta Company. Produkowane masowo płytki powstały po uzgodnieniu z architektem setek pomniejszych wzorów. Nad głównym wejściem umieszczono angielski łuk Tudorów z gotyckimi rzeźbami, zdobionymi spandrelami i przepychem żabek oraz maswerków. Niemal każdy element fasady pokryty jest bogatymi, prefabrykowanymi zdobieniami. Można wręcz zagubić się w laskowanych niszach, fryzach i przede wszystkim symbolicznych rzeźbach. Artyści umieścili na fasadzie rzeźby zwierzęce przedstawiające sowy i inne ptaki, a także wzory roślinne. Należy pamiętać o symbolice całego budynku, czyli „katedrze handlu” czy też „świątyni kapitalizmu”. Na spandrelach umieszczono więc rzymskiego boga handlu, czyli Merkurego oraz bogini rolnictwa, czyli Ceres.

Wystawne zdobienia nie kończą się wcale na bliskim dla oka parterze, a kolejne dziesiątki pięter zdobią coraz to ciekawsze ornamenty. Około 28 piętra pojawiają się baldachimy wraz z ażurowymi attykami. Co ciekawe, przez prawie całą wysokość budynku utrzymano zdobienia nad oknami w formie maswerków i łuków w ośli grzbiet. Na rogach zauważalne są także gargulce.
Zwieńczeniem tego neogotyckiego dzieła jest wieża z oktagonalną latarnią na szczycie. Dach otaczają cztery wieżyczki, które dawniej zdobiły kwiatony z gargulcami w kształcie psich głów. Obecnie niestabilna konstrukcja wieżyczek nie pozwala na montowanie ciężkich terakotowych zdobień. Dalej na wznoszącym się stromym dachu umieszczono lukarny, a na samej górze znajduje się taras widokowy. Sekcje tarasu oddzielone są łukami przyporowymi. Warto jeszcze wspomnieć, że elewacja ostatniego piętra ozdobiona została wimpergami, czyli trójkątnymi wykończeniami nad oknami.
Bizantyjskie ikony
Wejście do środka jest równoznaczne ze wkroczeniem do świątyni pieniądza, handlu i bogactwa. O dziwo neogotycka katedra w środku chowa bizantyjskie wnętrza. Oczywiście na ścianach z greckiego marmuru i tak umieszczono żabki i maswerki, jednak główną rolę grają tu mozaiki sufitu. Kolebkowe sklepienie prowadzi pod kopułę z żagielkami, która cała wyłożona jest kolorowymi kawałkami szkła. Kafelki układają się we wzory roślinne i zwierzęce. Jako że jest to „świątynia”, to na jednej ze ścian umieszczono ikonę bogini handlu.
Korytarze prowadzą do wind, a ich wystrój przypomina pomieszanie renesansu z gotykiem. Drewniane kasetony podtrzymywane są przez rzeźbione wsporniki. Niektóre z nich są naprawdę interesujące, jako że przedstawiają Franka Woolwortha, Cassa Gilberta, generalnego wykonawcę Horowitza, właściciela zaprzyjaźnionego banku Lewisa Piersona i kilku architektów. Na groteskowych rzeźbach widać atrybuty każdej z postaci np. Woolwortha ściskającego monetę czy Gilberta trzymającego cały wieżowiec w rękach. Za windami znajduje się duża klatka schodowa z renesansowym atrium i kasetonami. Co ciekawe, schody prowadziły dawniej do banku Piersona. Ze wszystkich zakamarków lobby wylewa się bogactwo znane z Beaux-Arts, w którym Gilbert doskonale się odnajdował.

Warto jeszcze wspomnieć o szybkich windach. Ich zdobienia zostały wykonane przez ikoniczne studio Tiffany z Nowego Jorku. Artyści ozdobili drzwi wind arabeskami i innymi roślinnymi wzorami.
Biura na wyższych kondygnacjach nie były tak bogato zdobione, co wynika z praktycznego podejścia architekta. Skoro miała być to przestrzeń użytkowa, otwarta na zmiany, to bizantyjskie zdobienia nie były tam potrzebne. Inaczej sprawa miała się z osobistym gabinetem Woolwortha. Pokój został urządzony we francuski stylu Cesarstwa i wszystkie ściany wyłożono zielonym marmurem. Biznesmen ustawił w swoim pokoju popiersie Napoleona i kilka portretów Cesarza Francuzów. Z czasem jednak na miejscu portretu Napoleona Woolworth wstawił swoją podobiznę.
Piękny ostaniec pięknej epoki
W 1913 r. biznesmen zorganizował huczne otwarcie, na które zaprosił wielu celebrytów tamtych czasów. Sam prezydent Woodrow Wilson wcisnął przycisk włączający oświetlenie w wieżowcu. Architektura budynku przypadła do gustu prasie, która była pod wrażeniem skali przedsięwzięcia. Pisano o dziesiątkach kilometrów rur, kabli, o 12 milach marmurowych gzymsów i wielu innych imponujących liczbach. Budynek mógł pochwalić się własnym parowym generatorem prądu i kilkoma wielkimi bojlerami ogrzewającymi cały wieżowiec. Co więcej, elektryczne windy Otisa potrafiły rozpędzić się do 210 m/min. W nocy całość wieży Woolwortha była podświetlana lampami azotowymi.

Woolworth zmarł w 1919 r., a jego następcy sprzedali budynek ze względu na problemy finansowe. Jego firma działała w różnej formie do 1997 r., a obecnie na świecie funkcjonuje jeszcze kilka niezależnych oddziałów regionalnych. Dziś może i nie ma ani przedsiębiorcy, ani jego imperium, ale wieżowiec sygnowany nazwiskiem Woolworth stoi do dziś i stanowi jeden z najpiękniejszych przykładów neogotyku amerykańskiego. Ta dosyć krótka epoka w architekturze Nowego Jorku została z czasem wypchnięta przez art déco, ale Cass Gilbert dalej projektował w swoim stylu aż do lat 30. Co ciekawe, rekordowa wyoskość budynku została przekroczona o ponad 40 m przez 40 Wall Street w 1930 r. Warto zaznaczyć, że budynek przetrwał wyburzenia swoich równie ikonicznych sąsiadów. Singer Building przestał istnieć w 1968 r., a New York World Building został zniszczony jeszcze w 1955 r. Na szczęście ikona Nowego Jorku została wpisana na listę zabytków w 1966 r., dlatego przetrwała, a nawet doczekała się remontu odpadających płytek terakotowych. Dziś w budynku znajdują się luksusowe apartamenty.
Bogacze i nędzarz
W ramach ciekawostki można jeszcze wspomnieć o sławnych mieszkańcach i najemcach budynku. W biurach Woolwortha znajdowały się siedziby dużych korporacji kolejowych i muzycznych, a także firm zbrojeniowych takich jak Colt czy Remington. Scientific American wynajął biura w budynku kilka lat po otwarciu, a na dodatek swoje miejsce w wieżowcu znalazł także uniwersytet. Przez rok mieszkał tam Nikola Tesla, który został wyrzucony z apartamentu po roku z powodu nieopłaconego czynszu.
Źródło: Cass Gilbert Society
Czytaj też: Architektura | Ciekawostki | Wieżowiec | Zabytek | Nowy Jork | Stany Zjednoczone | whiteMAD na Instagramie