Pawilon Domu Meblowego EMILIA otwarty został w 1970 r. Gmach jest dziełem dwóch znanych architektów: Mariana Kuźniara i Czesława Wagnera oraz konstruktora Tadeusza Spanilego. Pawilon uchodzi za jeden z ciekawszych obiektów architektury późnego modernizmu w Warszawie. Charakteryzuje go lekka żelbetowa konstrukcja, całkowicie przeszklone elewacje i charakterystyczny „pofałdowany” dach o trapezowych załamaniach.
Dziś znajduje się tam Muzeum Sztuki Nowoczesnej, któremu w maju wygasa umowa najmu. Właściciel, firma Griffin, ma już prawomocne pozwolenie na rozbiórkę pawilonu. Stołeczny ratusz wydał mu także decyzję o tzw. warunkach zabudowy dla budowy na miejscu Emilii wieżowca o wysokości ponad 196 m, o którym pisaliśmy tutaj.
A gdyby pawilon przenieść?
Michał Krasucki, zastępca stołecznego konserwatora zabytków wpadł na dość nietypowy i zaskakujący pomysł. Proponuje, aby przenieść pawilon ok. 200 metrów dalej na wprost północnego dziedzińca Pałacu Kultury. Co ciekawe, plan zagospodarowania pozwala na odbudowę Emilii w tym miejscu, budowę pawilonu ogrodu zimowego.
Z punktu widzenia konserwatora najlepiej by było, gdyby obiekt istniał w swoim pierwotnym kontekście. Ale w tej sytuacji trzeba szukać wyjścia B, wariantu awaryjnego. Takim rozwiązaniem jest przeniesienie – powiedział Gazecie Wyborczej Michał Krasucki, historyk sztuki, zastępcy stołecznego konserwatora zabytków.
Z obecnego budynku ocaleć by miały przede wszystkim fragmenty elewacji. Do przeniesienia przeznaczono również cały dach „Emilii”, czyli najbardziej charakterystyczny element. Musi on jednak zostać pocięty na kawałki o wymiarach 23 m x 6,5 m i masie ok. 150 t. Ze „starej” „Emilii” zdemontowane zostaną także elementy wystroju wnętrza: posadzki z ceramicznych płytek, stopnie i balustrady schodów, obudowy słupów. Konstrukcja nośna budynku zbudowana ma zostać od podstaw z wykorzystaniem najnowszych technologii, oraz dokładnym odtworzeniem części podziemnej oraz dwóch kondygnacji nad ziemią. Koszty inwestycji to około na 24,4 mln zł. Przedstawiciele miasta wstępnie zgodzili się na jego wspólne sfinansowanie, jednak na ostateczną decyzje trzeba będzie jeszcze poczekać. Wilk syty i owca cała? Co myślicie o tym pomyśle?