fot. Anthony G. Reyes, flickr, CC 2.0

Podniebna świątynia piorunów. Wieżowiec General Electric w NYC

Wieżowiec General Electric w Nowym Jorku to najlepszy przykład syntezy art déco i neogotyku. Prawie nikt w latach 30. nie decydował się na bogato zdobiony styl neogotycki, ale studio braci Cross pokazało, że stare może być dopełnieniem nowego. Niesamowity art decowski budynek wzbija się na 196 m, a na jego szczycie można podziwiać spektakularną gotycką „koronę”. To jeden z najbardziej fotogenicznych dachów świata.

Szansa na oryginalność

Budynek GE przy 570 Lexington Avenue to nie tylko piękny wysokościowiec, ale także istotny znak czasu. Nadchodzący od końca lat 20. styl art déco stał się szansą na oryginalność amerykańskiej architektury. Fascynacja historyzującymi stylami takimi jak neogotyk, neorenesans czy neobizantynizm zdominowała umysły amerykańskich architektów, a pionierskie wyłomy z tej mody kończyły się umiarkowanym sukcesem. Już pod koniec XIX w. z nowym stylem eksperymentował najwybitniejszy architekt w historii USA – Louis Sullivan, ale jego geniusz został doceniony dopiero kilka dekad później. Po Sullivanie powrócił neogotyk, tym razem w formie wieżowców takich jak Woolworth Building i dopiero pod koniec lat 20. pojawił się pomysł zerwania z europejskimi wzorcami.

Zdobny, oryginalny styl w rzeczywistości powstał we Francji, ale Amerykanie zrobili z nim coś kompletnie innego. General Electric Building jest właśnie symbolem przejścia z bezpośredniego naśladownictwa gotyckich katedr do  bardziej pionierskiego stylu. Budynek przy 570 Lexington Ave. powstał dla Radio Corporation of America (RCA) – firmy założonej przez amerykańskiego giganta General Electric. Pod koniec lat 20. GE zaczęło szukać nowej siedziby dla RCA. Rzecz w tym, że po rozpoczęciu budowy wieżowca przy Lexington Ave. Miliarder John D. Rockefeller złożył GE swoją ofertę. W ten sposób do słynnego Rockefeller Center trafiła siedziba RCA, a GE została z wieżowcem przy Lexington Ave.

fot. domena publiczna

Świątynia elektryczności

Architekci z Cross&Cross postawili na czerwoną cegłę, która miesza się z czerwonym granitem. Taka mieszanka ma nawiązywać barw i materiałów do stojącego obok kościoła św. Bartłomieja. Z daleka wieżowiec wydaje się jasnobrązowy, choć w rzeczywistości jego elewacja to połączenie bizantyjskich barw takich jak pomarańczowy, żółty, czy właśnie brązowy.

Budynek składa się z dwóch brył: szerokiej podstawy i wysokiej wieży. Jego konstrukcja przypomina nieco, nieistniejący Singer Building. Dolna część łączy w sobie cegłę i granitowe detale, w tym takie, które nawiązują do elektryczności i firmy GE. Z granitowych frontonów wychodzą zygzakowate pioruny, a zdobione boczne wejście może popisać się zegarem z logiem General Electric i rękami trzymającymi wiązki elektryczności. Ręce oznaczają panowanie nad elektrycznością. Z kolei, zaciśnięte pięści strzelające piorunami to symbol siły firmy. Na fasadzie powszechne są także metalowe gwiazdy i ornamenty roślinne, typowe dla amerykańskiego art déco.

Warto zaznaczyć, że nie tylko marmurowe i metalowe ornamenty zdobią budynek. Choć większość ceglanych ścian pnie się wprost do góry, to w niektórych miejscach architekci ułożyli cegły w łuki, krzywizny, węgary i służki. Pod każdym oknem rozciągają się bogato zdobione parapety, a poszczególne „schody” bryły wieńczą grubo ciosane twarze nawiązujące do piorunów. Takich drobnych detali jest naprawdę dużo i trudno wyliczyć wszystkie konsole, pilastry i szczyty.

fot. Kenlarry, wikimedia, CC 4.0

Ołtarz piorunów

Podstawa uchodzi schodkowo do wieży, co łagodzi kontrast między szerokościami brył. Wieża sięga aż 196 m, jednak to nie wysokość jest głównym atutem wieżowca. Najwyższe kondygnacje wieży zostały ozdobione zygzakowymi i florystycznymi wzorami, a motywy piorunów i elektryczności podkreślają spójność ornamentów. Szczyt wieży uchodzi do góry uskokowo, a zdobione skarpy złuszczają się aż do spektakularnej korony budynku. Zdobienia szczytu są art decowską interpretacją gotyku. Pnące się skarpy przypominają wysokie budynki, które łączy złota wiązka promieni, czy też fal radiowych. Co ciekawe, pozłacane elementy przypominają trochę gotyckie astwerki, czyli zdobienia przypominające drobne gałęzie. Szczyt jest więc ołtarzem „bóstw elektryczności”. Ołtarz ten jest chroniony przez cztery wysokie na 15 metrów figury. Z kolei za geometrycznymi strażnikami elektryczności stoi armia niższych figur o równie tajemniczych twarzach. Koronę wieńczą art decowskie wersje pinakli wraz z piorunami.

Wnętrze jest jeszcze silniejszym popisem stylu art déco, ale nie zabrakło tu znamion przemijającego historyzmu. Westybul witający gości od strony Lexington Ave. zalany jest złotem i marmurem. Lśniące stalowe wejście zdobi duże nadświetle z kutą kratą. Szybko w oczy rzucają się ściany wyłożone czerwonym marmurem i ich dolna część zdobiona granitem. Ten czerwony korytarz doskonale łączy się z pozłacanym sklepieniem kolebkowym znanym od starożytności. Pod sufitem rozpościera się mozaika z motywem fali oraz płomienne oko opatrzności. Warto również zwrócić uwagę na metalowe kinkiety, przypominające te pałacowe. Innym ciekawym detalem są metalowe gwiazdy rozmieszczone na suficie, do których przyczepiono żyrandole ze szkłem przypominającym płatki kwiatów. Dostojny korytarz kończy się geometrycznymi kratami wentylacji i zegarem w kształcie rombu. Co ciekawe, tarczę zegara zdobią metalowe kwiaty i czerwony marmur.

fot. domena publiczna

Znak czasów

Na uwagę zasługują także windy z metalowymi obramowaniami. Geometryczne i roślinne wzory zdobią nadproże, a w środku kabiny można podziwiać drewniane wnętrze układające się w romby. Łącznie takich wind jest aż 10. Na wyższych kondygnacjach znajdują się m.in.: biura, jadalnie, a dawniej wystawny pokój konferencyjny. Wystrój tych pięter jest znacznie prostszy, ale i tak nie w nich brakuje marmuru czy lastrykowych posadzek. Miejscem o podobnym poziomie dekoratywności jest lobby w piwnicy, które dawniej łączyło się ze stacją metra. Takie połączenie było możliwe za sprawą umowy pomiędzy właścicielem budynku a operatorem tej linii metra. Warto dodać, że aż do 1940 r. poszczególne systemy kolei podziemnej były zarządzane przez prywatnych przedsiębiorców.

Warto dodać, że biurowiec przetrwał turbulencje ekonomiczne Wielkiej Depresji, która szalała od 1929 r. Wieżowiec General Electric otworzył się w 1931 r., a mimo to najemcy wynajęli większość powierzchni użytkowej. Przez kolejne dekady budynek zachwycał swoją architekturą, a w 1985 r. został wpisany na nowojorską listę zabytków. Dziś w wieżowcu mieszczą się siedziby różnych firm oraz jeden z wydziałów Cornell University. GE Building przy 570 Lexington Avenue to jeden z najważniejszych przykładów nowojorskiego art déco. Jego pionierski styl łączy nowoczesność z interpretacją odchodzących europejskich wzorców. To prawdziwy znak tamtych czasów.

Źródło: NYC Urbanism

Czytaj też: Architektura | Ciekawostki | Wieżowiec | Nowy Jork | Stany Zjednoczone | Art Deco | whiteMAD na Instagramie