Mateusz Mastalski to 32-letni architekt, który od kilku lat pracuje w duńskiej pracowni Henning Larsen Architects A/S. Polak przez ostatnie pół roku zarządzał 10 osobowym zespołem i kierował pracami nad projektem przebudowy Stoczni Cesarskiej w Gdańsku.
Mateusz Mastalski od początku mówił, że gdy pierwszy raz zobaczył stocznię, od razu się w niej zakochał. Jak wspominał w wywiadzie z portalem www.gdańsk.pl każdy architekt ma 3 marzenia. Zrewitalizować tereny wokół Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, przerobić śląską kopalnię, no i oczywiście zrewitalizować tereny postoczniowe w Gdańsku. To ostatnie marzenie właśnie się spełnia i to na naszych oczach!
Mateusz pracując w biurze Henning Larsen Architects A/S wraz z 10 innymi architektami rozmyślali w jaki sposób najkorzystniej przebudować 16 hektarowy teren, na którym mieści się Stocznia Cesarska. Ich celem było nie tylko przywrócenie poindustrialnych terenów miastu, ale również sprawić by znów tętniły życiem.
Polski architekt wspomina również, że kierował pracami zespołu nie tylko ze względu na swoje doświadczenie, ale również dzięki największej wiedzy na temat kontekstu historyczno-kulturowego obiektu. Zwraca również uwagę na wagę okolicy z perspektywy samego miasta. Stocznia od 1950 roku jest stale odgrodzona od Gdańska betonowym murem. Niewiele osób ma do niej wstęp, a nawet jeśli, nie bardzo jest po co tam wchodzić. Za kilka lat ma się to jednak zmienić, a dawna Stocznia Cesarska stanie się bijącym sercem nowoczesnego Gdańska.
Jakie problemy napotkali na swojej drodze architekci? Głównym problemem jest mroźny północny wiatr, wiejący od strony morza. Tak Mateusz tłumaczył zaproponowane rozwiązanie z przedstawicielami miasta:
Zrobiliśmy pomiary tzw. komfortu termicznego dla miasta i wyszło nam, że w Gdańsku czas, gdy ludzie czują się dobrze na zewnątrz to raptem 27 procent w skali w roku. To jakieś 14 tygodni. Tak zaplanowaliśmy budynki, że na przekór wiatrowi, przy odpowiedniej zabudowie i dzięki nasłonecznieniu możemy zwiększyć komfort termiczny aż o siedem tygodni. Czyli z 27 do 42 procent. To dużo.
Mastalski tłumaczy również, że tereny stoczni nie zostaną przeskalowane. Nie ma co spodziewać się tam wielkich drapaczy chmur, czy olbrzymich budowli. Obiekty swoimi rozmiarami, wyglądem i ułożeniem będą przypominać te dawne, historyczne budynki.
mat. prasowe – www.gdańsk.pl