Przedwojenny dom w Warszawie. Tu mieszka para i ich nastoletnia córka

Prawobrzeżna Warszawa. Tu każda ulica, każdy dom, każda kapliczka zachowana na podwórzu kamienicy opowiada burzliwą historię stolicy. Ulica, na którą się wybieramy, wyznacza granicę pomiędzy Grochowem, a Gocławkiem. To właśnie tam znajduje się przedwojenny dom z bogatą historią, w którym dziś mieszka para z nastoletnią córką.

Dom w stylu dworku polskiego zbudowany został w drugiej połowie lat 20. XX wieku jako jeden z domów kolonii Posłów i Senatorów PPS. Tu, przed wybuchem II Wojny Światowej, mieszkał Antoni Pączek, poseł na Sejm Drugiej Rzeczpospolitej, w czasie wojny – służyły sanitariuszki.

Dość tej historii. Przenosimy się o 100 lat później. Dworek wpisany jest do rejestru zabytków. Mieszka w nim para z córką-nastolatką, kot i rybki. Gdy kupili dom swoich marzeń, wymagał on remontu.

O pomoc w zaaranżowaniu wnętrz właściciele poprosili architektkę Joannę Zabłocką, właścicielkę Studia Projektowania Wnętrz. Na początku miało być komfortowo, nowocześnie. Koncepcja jednak się zmieniała. Z każdym dniem, gdy inwestorzy poznawali historię okolicy, podziwiali domy i ogrody po sąsiedzku z bajecznie kwitnącymi o tej porze roku różami, skłaniali się, by w projekcie nawiązać do stylistyki czasów międzywojennych. A potem, podczas prac remontowych pod podłogą znaleziono stuletnią gazetę. To był znak! Stare mury (a może i duch posła Pączka) upomniały się o stylowe elementy wykończeniowe, które podkreśliły wyjątkową urodę budynku. Architektka wnętrz była szczęśliwa, mogąc realizować ten projekt. Właśnie takie wnętrza Joanna Zabłocka lubi projektować najbardziej – takie, w których można wykorzystać zastany potencjał i z fantazją łączyć style.

Architektka wraz z właścicielami przystąpili więc do pracy. Postanowili zachować jak najwięcej ze starej tkanki domu. Natomiast to, czego nie udało się uratować, zostało zastąpione, lecz tak, by zachować klimat domostwa. Już od progu zachwyca klatka schodowa. Z pietyzmem odrestaurowane oryginalne drewniane schody, prowadzą na piętro – tam znajdują się sypialnie oraz łazienka.

Parter zachował układ pierwotnego projektu sprzed wojny. Są nawet dwa wejścia – reprezentacyjne od frontu i kuchenne, niegdyś przeznaczone dla służby. Salon, jadalnia i kuchnia to wnętrza ze sobą połączone, chociaż nie na zasadach otwartej przestrzeni typu open space. Pomiędzy pokojami niegdyś były podwójne, skrzydłowe drzwi. Teraz jest jedynie piękna drewniana opaska wykonana na zamówienie. Ze względu na fatalną kondycję, trzeba było wymienić podłogę. Nowa, to dębowa jodełka francuska, tak charakterystyczna dla architektury wnętrz dwudziestolecia międzywojennego. Ujmują ze znawstwem dobrane przez architektkę detale, akcenty, które stanowią o jakości projektu – porcelanowe klamki w oknach, klamki drzwiowe, uchwyty czy też włączniki światła.

Kuchnia jest wyjątkowa, także ze względu na duże okno nad blatem. Meble kuchenne w stylu angielskim to klasyka gatunku. Drewniane fronty w waniliowym odcieniu (usłojenie drewna wciąż jest widoczne) są częściowo przeszklone, co nadaje zabudowie lekkości. Blaty wykonano z drewna dębowego. Zabudowę kuchenną rozdzielono. Z jednej strony, pod oknem, mamy blat roboczy i zlewozmywak, naprzeciwko natomiast część z płytą gazową. Ścianę między blatem a szafkami wiszącymi chronią płytki – mleczne cegiełki, a podłogę piękny gres o historycznym rysunku (CE.SI Ottagono).


Z kuchni wchodzimy do jadalni. Tu czarno-biała tonacja ustępuje miejsca naturalnej barwie drewna, która uzupełniona jest o odcienie z szaro-niebeskiej palety. Właścicielom bardzo zależało, by ich dom, mimo że urządzony z szacunkiem dla historycznej tkanki, opowiadał współczesną historię i śmiało patrzył w przyszłość. Dlatego współczesny stół Avangarde marki Milooni oraz tapicerowane (na żółto!) krzesła Valenzia od Ton zestawiono z eklektycznym bufetem z początku XX wieku. Na jego blacie – ogromne, bardzo dekoracyjne akwarium.

W salonie wzrok przyciąga szara ściana ozdobiona gzymsami. Niebieski kolor dekoracji okiennych na parterze znajduje swoją kontynuację w postaci tapicerek zestawu wypoczynkowego marki Sits (sofa Karin, fotel Oliver). W salonie dostrzegamy także współczesne designerskie oświetlenie – lampę Vertigo zaprojektowaną przez Constance Guisset dla firmy Petite Friture. – Podczas projektowania wnętrza bardzo dużą wagę przykładałam do wyboru lamp – mówi architektka. – Część z nich to oświetlenie z odzysku, wyszukane w sklepach z antykami. Są także klasyki współczesnego wzornictwa – lampy Vertigo i Grashoppa (Gubi) w salonie, czy Fusion w holu.

W holu i w łazienkach ponownie wracamy do klasycznej stylistyki przełamanej jedynie współczesnymi detalami. Hol to oczywiście tło dla cudownej wstążki oryginalnej klatki schodowej. Tu także miłośników architektury z historią ujmują półokrągłe zwieńczenia okna oraz drzwi. Jako że strefa wejścia łączy się z kuchnią, w obydwu pomieszczeniach na podłodze położono te same kafle z geometrycznym, biało-czarnym deseniem. Łazienka dla gości jest niewielka, lecz znalazło się tu miejsce na prysznic. Misę umywalki ustawiono na starej szafce nocnej, która wraz z armaturą w miedzianym kolorze tworzy pełną wdzięku przedwojenną stylizację. Na podłodze – ukłon w stronę dwudziestolecia międzywojennego.

Podłoga łazienki na dole z kabiną prysznicową oraz szafirowo – szarą tonacją ścian, została zaprojektowana w gorseciki (od. CE.SI) inspirowane latami 30. XX wieku. Niegdyś płytki te nazywane były beczułką, szpuleczką i tesserem – dokładnie takie, jakby wyszły z przedwojennej manufaktury Dziewulski&Lange – mówi architektka.

Na dolnej kondygnacji znajduje się jeszcze jeden pokój – to gabinet. Robiony na zamówienie drewniany regał na książki pomalowany na szaro zajmuje całą ścianę. W pokoju ustawiono biurko oraz sofę przywodzące na myśl lata 60. XX wieku, a ton nadaje tu wielkoformatowa tapeta Coco od Wanderwall Studio.

Piętro, to część prywatna domowników. Zaprojektowano tu sypialnie oraz salon kąpielowy – przestronną łazienkę z wolnostojącą wanną. Pomieszczenia na piętrze charakteryzuje widoczna więźba dachowa – oryginalne, ciemno zabarwione belki sufitowe. Architektka zdecydowała się na zestawienie ich z zielenią – w łazience są to kafelki, w sypialni Orangerry  –  tapeta o organicznym wzorze. Z butelkowo-zielonymi płytkami ściennymi w łazience wspaniale gra stylizowana ceramika sanitarna oraz baterie od Tres Clasic (seria Retro).

Sypialnia właścicieli zaaranżowana została współczesnymi meblami z litego drewna. Tu zieleń dekoracji dopełnia kolor żółty. Na jednej ze ścian, zwraca uwagę szereg drzwi z czarnym szkłem. Za nimi ukryte zostały wygodne szafy.

Projekt wnętrz: Joanna Zabłocka (www.zablockastudio.pl)

Zdjęcia: Marzena Zawrotniak-Kucharska

Stylizacja wnętrz do sesji: Katarzyna Bogusz

Czytaj też: Mieszkanie | Dom | Warszawa | Art Deco | whiteMAD na Instagramie