Rozbudowa Muzeum Narodowego w Warszawie według BaH studio

W poniedziałek poznaliśmy wyniki na rozbudowę Muzeum Narodowego w Warszawie. Jury najwyżej oceniło projekt architektów z pracowni P2PA (zobacz TUTAJ). Dzień później publikowaliśmy koncepcję autorstwa pracowni WXCA, która zajęła trzecie miejsce (czytaj TUTAJ). Dziś publikujemy kolejną propozycję, tym razem autorstwa BaH studio, która nie zyskała przychylności członków jury. Oto ich pomysł na rozbudowę gmachu.

Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów gmachu Muzeum Narodowego w Warszawie projektu Tadeusza Tołwińskiego jest rytm prostopadłych skrzydeł i znajdujących się pomiędzy nimi dziedzińców, które tworzą wyrazistą sylwetę widoczną od Alei Jerozolimskich. Dobudowane na tyłach Centrum Konserwatorsko-Magazynowe nie mogło w żaden sposób stykać się z istniejącym budynkiem, ale postawiono na mocne nawiązanie przestrzenne do jednego z frontowych dziedzińców.

Bryła pawilonu jest negatywem zachodniego dziedzińca – zamiast jego pustki stanowi masę. Powtórzenie gabarytów dziedzińca na zasadzie lustrzanego odbicia w formie budynku o wymiarach 53 x 53 metrów jest uhonorowaniem zastanego układu przestrzennego. Obiekt pozostaje jednak w odseparowaniu od istniejącego muzeum, z którym połączony jest podziemnym tunelem. Taki wyjściowy prostopadłościan o wysokości 14,8 metra i trzech kondygnacjach nadziemnych i jednej podziemnej (widocznej jednak od strony wschodniej z racji obniżenia terenu) został następnie poddany transformacji, aby jeszcze bardziej wpisać się w sąsiedztwo zabytkowego gmachu i parkowego otoczenia. Najważniejsze było uwzględnienie osiowości i symetrii gmachu muzeum, a także stworzenie odpowiedniego dla niego przedpola, jak i zachowanie niezakłóconych widoków na południową fasadę wraz z głównym ryzalitem. Dlatego górne dwie kondygnacje pawilonu zostały zredukowane do połowy prostopadłościanu, ale odciętego po przekątnej. Tak powstała trójkątna kubatura tworzy pożądane prostopadłe pierzeje od zachodu i południa – w pierwszym przypadku kontynuując formę wewnętrznej uliczki, jaka wytwarza się pomiędzy gmachem MNW a Domem Partii – a zminimalizowanie bryły pozostawia szerokie otwarcie widokowe na muzeum od strony południowej, jak i Parku Na Książęcem.

Kubatura pawilonu poddawana jest następnym modyfikacjom – to wycięcie dużego patia, aby zachować istniejące, wiekowe drzewo, ale by również lepiej doświetlić pomieszczenia. Układ wewnętrznego dziedzińca parafrazuje zarazem główny gmach muzeum, jak i okoliczną zabudowę, w tym wspomniany Dom Partii.

Cześć dla zwiedzających rozwiązano w sposób odmienny. Ukształtowana jest poza kubaturą głównego pawilonu, aby lepiej podkreślić osiowość międzywojennego gmachu. Ważne było również zachowanie istniejącego starodrzewia, jak i ochronnej strefy dla istniejącej studni oligoceńskiej. Aby spełnić te wszystkie warunki, skrzydło dla odwiedzających schowano pod ziemią, ale powiązano go z nowym pawilonem, dla którego stanowi w rzeczywistości kondygnację -2.


Zejście do części dla zwiedzających stanowią szerokie schody terenowe biegnące dokładnie na głównej osi gmachu muzeum. Na poziomie -5,20 metra względem otoczenia przed ryzalitem powstał zagłębiony plac, który stanowi echo dziedzińca honorowego muzeum. Schodzenie po schodach pozwala spoglądać na południową fasadę muzeum i ryzalit projektu Kazimierza Goławskiego, które dotychczas były zazwyczaj niewidoczny dla odwiedzających, z zupełnie nowej, niecodziennej perspektywy. Układ słupów i przeszkleń w części dla zwiedzających wchodzi w dialog z rytmem słupów południowego ryzalitu muzeum – jakby zagłębiona część stanowiła ich odbicie lustrzane. Stojąc u szczytu schodów będzie można wręcz odnieść wrażenie, że fasada muzeum odbija się „w wodzie” – tak jak ma to miejsce od frontu, gdzie faktycznie bryła odbija się w płytkiej sadzawce. Tutaj jednak można zagłębić się w „taflę wody” i odkryć tę zagłębioną przestrzeń.

Schody tworzą rodzaj amfiteatru, a na obniżonym placu będą mogły odbywać się wydarzenia kulturalne. Za szklanymi fasadami umieszczono na osi schodów kawiarnię, a na lewo (po stronie zachodniej) – strefę obsługi zwiedzających i jednoprzestrzenną salę ekspozycyjną. Ta ostatnia całkowicie zaciemniona bez dostępu światła stanowi przestrzeń do eksponowania dzieł sztuki, które trzeba chronić przed światłem słonecznym i promieniami UV. Dodatkowo tę część wzbogacono o salę konferencyjną. W powiązaniu z zapleczem gastronomicznym i sanitariatami – skrzydło te stanowi autonomiczną część, którą będzie można wynajmować na eventy i które może funkcjonować zupełnie niezależnie od głównego gmachu MNW, jak i pawilonu. Zarazem klatka schodowa oraz winda wiążą go z pawilonem, pozwalają też na wygodny transport dzieł sztuki zarówno z nowych magazynów zbiorów, jak i – poprzez podziemny tunel – z magazynów głównego gmachu MNW.

Cześć dla zwiedzających parafrazuje architekturę muzeum, ale w formie jeszcze bardziej uproszczonej oraz we współczesnym betonie architektonicznym. Podcień ryzalitu staje się więc tutaj przeszklonymi arkadami. Widoczny w podbiciu stropu muzealnego ryzalitu kasetonowy układ pojawia się w podziemnej części jako betonowy raster żebrowania stropu, a kwadratowe pola wypełnia równomierne oświetlenie. Kamienne lady strefy obsługi dla zwiedzających (mieszczące m.in. kasę) oraz kawiarni oblicowano piaskowcem szydłowieckim, co jest już bezpośrednim nawiązaniem do fasad muzeum. Zagłębiona w terenie cześć dla zwiedzających może być sporą atrakcją MNW, ale jest też subtelnym nawiązaniem do dawnego ogrodu księcia Kazimierza Poniatowskiego, z którego najlepiej zachowało się pobliskie Elizjum – czyli podziemna, ceglana rotunda usytuowana w stoku skarpy wiślanej.

Fasady pawilonu oddają współczesnego ducha, ale zarazem wchodzą w dialog z gmachem projektu Tołwińskiego. Najbardziej eksponowane fasady zachodnia, widoczna z tarasu Domu Partii, jak i południowa, równoległa do alei Stanisława Lorentza, otrzymały wertykalne podziały i szlachetną okładzinę kamienną z jasnego piaskowca. Materiał nawiązuje do gmachu muzeum, ale jego jaśniejszy odcień podkreśla odrębność epoki.

Tektonika wspomnianych fasad opracowana jest na zasadzie zwiększającej się gęstości podziałów wraz z rosnącą wysokością kondygnacji. I tak przyziemie ma dość rzadki rytm podziałów, wgłębione pionowe okna tworzą pomiędzy nimi rodzaj pilastrów, a matowe szklenie pogłębia wrażenie monolityczności tej części fasady. Na wyższych kondygnacjach rytm gęstnieje, okna stają się węższe, a towarzyszą im smukłe, kamienne żyletki. Na najwyższej kondygnacji okna są już w zasadzie wąskimi szczelinami, co jest korzystne zważywszy na ulokowane tam pracownie konserwacji – wprowadzą do pomieszczeń równomierne acz rozproszone światło. Mocno zagłębione szklenia okien będą przez większą część dnia chronione przed nadmiernym słońcem. Przewiduje się dodatkową ochronę wnętrz budynku przed przegrzaniem zewnętrznymi roletami i powłokami na szkle przeciw promieniowaniu UV. Układ kamiennych żyletek powoduje, że patrząc na elewację południową lub zachodnią pod pewnym kątem, nie będzie zupełnie widać szkleń i zewnętrznych rolet, pawilon zyska charakter monolitu ponacinanego jedynie wąskimi szczelinami.

Żyletki w najwyższej kondygnacji nie są zamknięte od góry żadnym gzymsem, co nadaje im wrażenie nieskończoności. Symbolizuje to niekończący się proces konieczności konserwacji dzieł sztuki, jaki odbywa się we wnętrzu pawilonu. Wertykalne, stonowane i kamienne fasady nie są więc kopią elewacji gmachu muzeum. W projekcie Tołwińskiego pilastry mają głównie charakter dekoracyjny, w pawilonie pilastry-żyletki są funkcjonalnymi łamaczami światła.

Pozostałe fasady rozwiązano w odmienny sposób. Elewacje północna i wschodnia podium, mieszczącego magazyny zbiorów, są w większości bezokienne, ale również zostały oblicowane piaskowcem. Sprawiają wrażenie murów oporowych, co potęgują liczne pnącza opadające z zielonego dachu. Z kolei ukośna fasada dwóch ostatnich kondygnacji jest całkowicie przeszklona. Przewiduje się zastosowanie szkła o dużym współczynniku odbicia (jednak nie będącego w pełni szkleniem lustrzanym). W tej ścianie odbijać się będzie monumentalna fasada muzeum. Zarazem wieczorem szklana fasada zmieni zupełnie swój odbiór – nagle rozświetlone pomieszczenia będą widoczne z zewnątrz. Spacerujące wokół osoby będą mogły więc z daleka podejrzeć życie toczące się wewnątrz pawilonu, zobaczą też kratownicę, która podtrzymuje nadwieszoną nad patiem górną kondygnację.

Z kolei część dla zwiedzających w formie zagłębionego pawilonu będzie w całości wykonana z jasnego betonu architektonicznego, co podkreśli jej stylistyczną i czasową odrębność w stosunku do zabytkowego gmachu muzeum.

BaH studio to młoda pracownia mająca swoją siedzibę w Katowicach, opierająca się na doświadczeniu pozyskanym w różnych pracowniach w Polsce i na świecie, szukająca nowych i nietuzinkowych rozwiązań problemów architektonicznych. Przez uzyskane doświadczenie starają się być nie tylko projektantami, ale swego rodzaju medium balansującym między światami kultury, sztuki, architektury i natury.  Nie ograniczają się do typowych rozwiązań i szukają ukrytej wartości każdego obiektu, nad którym pracują. Jak mówią, często prowadzi ich to do nowych oraz innowacyjnych pomysłów, które w sposób pozytywny zaskakują klientów.
Autorzy pracy:
Arch. Mateusz Białek (firma BaH studio )
Arch. Marcin Harnasz (firma BaH studio )
Arch. Bartłomiej Tymosiak (firma BaH studio )
Arch. Piotr Buśko (firma Profil (konsorcjum firm na potrzeby konkursu))
Współpraca: Piotr Rutkowski (firma BaH studiopraktyki projektowe)
Wizualizacje: be3design (https://www.be3design.com)

źródło: BaH studio

Czytaj też: Muzeum | Warszawa | Kultura | Sztuka | Ciekawostki | whiteMAD na Instagramie