Tamy na Morzu Północnym. Tak Holendrzy chcą ochronić Europę przed zalaniem. 

Zatrudnieni przez holenderski rząd naukowcy zaprezentowali raport, w którym zalecają budowę dwóch gigantycznych tam, które miałyby odciąć od Oceanu Atlantyckiego Morze Północne i Morze Bałtyckiem. Dwie tamy na Morzu Północnym miałyby uchronić 25 milionów ludzi mieszkających na wybrzeżu Europy przez powodziami spowodowanymi podnoszącym się poziomem wód.

Ten projekt, choć brzmi jak wizja rodem z filmu science-fiction, jest jak najbardziej prawdziwy, a za jego powstanie odpowiadają cenieni naukowcy z dziedziny oceanografii, którzy zostali zatrudnieni przez niderlandzki rząd. Holendrzy, którzy mieszkają w jedynym z najniżej położonych krajów Europy, chcą przygotować się do nadchodzącego podnoszenia się poziomu wód budując dwie tamy na Morzu Północnym.

W raporcie możemy przeczytać, że podnoszący się poziom wód obserwowany od kilku lat wciąż nabiera na sile. Według wstępnych analiz poziom wód podniósł się o 21 centymetrów od roku 1880, czyli od czasów, gdy Europa weszła w epokę industrialną. Prognozy wskazują, że jeżeli nie podejmie się natychmiastowych działań, woda będzie się podnosić coraz szybciej przez najbliższe kilkaset lat. Według bieżących modeli, do roku 2500 woda podniesie się aż o 10 metrów (!), co sprawi, że Europa jaką znamy, przestanie istnieć. 

Już w roku 2100 ponad 25 milionów Europejczyków będzie musiało emigrować w głąb lądu. Najbardziej narażone regiony to tereny Niderlandów, Dani, Belgii, a także Anglii, czy Niemiec. Warto dodać, że na podnoszącym poziomie wód ucierpi również Polska. Według analiz do 2100 roku poziom Morza Bałtyckiego podniesie się o 2 metry, co sprawi, że pod wodą znajdzie się znaczna część polskiego Pomorza, wliczając w to takie miasta jak Gdańsk, czy Elbląg. Zniknie też znaczna część Niziny Szczecińskiej.

Tak zmieni się północna Europa do 2500 roku, gdy poziom wód podniesie się o 9-10 metrów.


Tamy na Morzu Północnym ratunkiem dla Europy.
Ten niepokojący, a raczej przerażający trend zauważyli naukowcy zatrudnieni przez duński rząd. Ich zadaniem było opracowanie rzetelnych modeli pokazujących zmiany jakie nastąpią w wyniku zmian klimatu, a także zaprojektowanie rozwiązań, które pozwolą uratować Europę przed skutkami kataklizmu.

Zespół niderlandzkich naukowców, w skład którego wchodzą wybitni oceanolodzy z Royal Netherlands Institute for Sea Research z prof. Sjoerd Groeskamp na czele, zaproponowali stworzenie Northern European Enclosure Dam (NEED), czyli kompleksu dwóch tam na Morzu Północnym, których zadaniem ma być odcięcie Morza Północnego oraz Morza Bałtyckiego od wód Oceanu Atlantyckiego. Tamy na Morzu Północnym miałyby powstać w dwóch odcinkach. Pierwszy z nich połączyłby Francję z Anglią, natomiast drugi rozpoczynałby się na północy Szkocji, a następnie przechodząc przez Szetlandy, łączyłby Wyspy Brytyjskie z Norwegią. 

Tak zmieni się północna Polska do 2500 roku, gdy poziom wód podniesie się o 9-10 metrów.

Największa inwestycja w historii ludzkości?
Według pierwszych obliczeń tamy na Morzu Północnym byłyby największą inwestycją w historii ludzkości, jednak jak dodają naukowcy z Royal Netherlands Institute for Sea Research, jest to najszybszy, najbardziej realny i najbardziej ekonomiczny sposób na ratowanie Europy. Tamy mają mieć łącznie 632 kilometry długości. 

Odcinek południowy łączący Wielką Brytanię z miejscowością Brest we Francji osiągnie 160 kilometrów. Średnia głębokość w tym miejscu wynosi 85 metrów, natomiast najgłębszy punkt osiągnąłby głębokość 121 metrów. Odcinek północny przechodzący przez szkockie Szetlandy będzie znacznie dłuższy i trudniejszy do wykonania. Jego całkowita długość osiągnie ponad 470 kilometrów. Najtrudniejszym fragmentem będzie odcinek przechodzący przez norweski rów tektoniczny sięgający na głębokość 370 metrów głębokości.

Naukowcy są przekonani, że jeżeli projekt NEED dojdzie do skutku, będzie to największa tama na świecie. Tamy na Morzu Północnym mają być niemal 10-krotnie dłuższe niż największa obecnie tama znajdująca się w Korei Południowej (48 kilometrów). Naukowcy obliczyli również, że do wybudowania tamy na Morzu Północnym potrzebnych będzie ponad 51 miliardów ton piasku. Taka ilość spełnia roczne światowe zapotrzebowanie na ten surowiec.

Tamy na Morzu Północnym to zabójstwo dla morskiego ekosystemu.

Jak dodają naukowcy, poza niespotykaną skalą, inwestycja ma jeszcze inne wady. Odcięcie Morza Północnego oraz Morza Bałtyckiego od zasobów słonej wody z oceanu będzie miało katastrofalne skutki dla istniejącego tam obecnie ekosystemu. Według Holendrów morza te w kilka dekad zmieniłyby się za sprawą rzek w jeziora. Tak szybkich zmian nie będzie w stanie przetrwać niemal żadne zwierze żyjące obecnie w morzu. Rozwiązaniem może być budowa setek pomp, które będą prowadzić wymianę wody, jednak byłby to kolosalny koszt, który mógłby sprawić, że projekt stanie się nierentowny, a raczej nierealny.

Profesor Groeskamp, który kierował pracami oceanologów stworzdził jednak, że na chwilę obecną nie ma innej możliwości, która mogłaby odmienić losy Europy. „Tama musi powstać wspólnymi siłami całej Europy. Żaden kraj w pojedynkę nie poradzi sobie z tym problemem, a skutki tego będą opłakane. Można wymienić wiele negatywnych skutków takich jak duże trudności społeczne i psychologiczne związane z wysiedlaniem ludzi z ich domów, a także utrata dziedzictwa kulturowego w nadmorskich miastach. Powiązana migracja może prowadzić do krajowej i międzynarodowej niestabilności społeczno-politycznej” – mówi prof. Sjoerd Groeskamp

Poniżej galeria pokazująca Polskę po podniesieniu się poziomu wód o 2 metry. Ma to mieć miejsce w 2100 roku.

Czytaj też: Ciekawostki | Ekologia | Architektura | Wielka Brytania

Proponowany przebieg tamy NEED. źródło: NEED

źródło: Northern European Enclosure Dam