fot. David Brossard, flickr, CC 2.0

Zapomniana stolica amerykańskiego art déco. Tulsa w Oklahomie

Pomiędzy niekończącą się prerią a lasami Oklahomy skrywa się zapomniana stolica amerykańskiego art déco. Choć Tulsa ustępuję rozmiarem innym znanym przykładom miast z zabudową w tym stylu, to jej bogactwo budynków z lat 20. i 30. jest zachwycające. Tulsa rozwinęła się w błyskawicznym tempie dzięki pobliskim złożom ropy naftowej, a wystawny styl art déco przypadł do gustu przedwojennym magnatom paliwowym. Dziś Tulsa szczyci się trzecim największym zagęszczeniem budynków art déco w USA.

„Światowa Stolica Ropy Naftowej”

Przed rozwojem kolei w Stanach Zjednoczonych okolice dzisiejszej Tulsy były miejscem starć rdzennych plemion. Po nich przyszedł Dziki Zachód wraz z niesławnym gangiem Daltona, aż wreszcie na tamte tereny zawitała kolej St. Louis-San Francisco. Od 1882 r. Tulsa stała się miastem z drzemiącym potencjałem. Kilkanaście lat później w pobliżu miasta odkryto duże złoża ropy naftowej, które błyskawicznie przykuły uwagę przedsiębiorców ze wschodniego wybrzeża.

Naftowi magnaci zaczęli budować swoje wille pod miastem, a w centrum stawiano gmachy ogromnych przedsiębiorstw. Władze miasta robiły wszystko, żeby rozsławić lokalne złoża ropy i zatrzymać naftowych milionerów u siebie. W pewnym momencie w Tulsie swoje siedziby miały takie firmy jak Texaco czy Sinclair Oil, a miasto ogłosiło się „Światową Stolicą Ropy Naftowej”. Do końca lat 20. w Tulsie działało prawie 1500 firm związanych z ropą naftową.

W latach 20. z ulic „naftowej stolicy” wylewał się bogaty styl art déco, który w tamtych czasach był nową interpretacją elegancji i nowoczesności. Szczególnie dobrze w mieście rozgościła się zygzakowa odmiana art déco (Zigzag art déco), która cechowała się ciężkimi uskokowymi bryłami, geometrycznym wzornictwem i złotymi detalami.

Lobby Philcade Building, fot. Warren LeMay, flickr, CC 2.0

Zygzaki

W Tulsie reprezentantem tego stylu jest Philcade Building wybudowany przez jednego z przedsiębiorców. Budynek Waite’a Phillipsa ma dziesięć ceglanych pięter i trzy kondygnacje wyłożone terakotowymi płytkami. Na prefabrykowanych płytkach można zobaczyć wzory przedstawiające lokalną roślinność, zwierzęta, a nawet motywy egipskie. Te naturalne inspiracje kojarzą się bardziej z secesją, ale osobiste upodobania milionerów w Tulsie pozwalały na wychodzenie poza schematy architektury.

Prawdziwa wartość architektoniczna Philcade Building schowana jest w środku. Lobby budynku zostało wyłożone drogim marmurem, stiukowymi zdobieniami i złotymi liśćmi. Z kolei, sklepienia korytarzy ozdobiono ręcznie malowanymi wzorami geometrycznymi. Romby, linie, kwadraty i półkola tańczą na kolorowym suficie. Warto także zwrócić uwagę na uskokowe żyrandole z metalu, które przypominają nieco lampy znane z architektury arabskiej. Co ciekawe budynek połączony jest podziemnym tunelem z inną inwestycją Phillipsa – Philtower.

Lobby Philtower, fot. Warren LeMay, flickr, CC 2.0

Neogotyckie art déco

Wybudowany w 1928 r., trzy lata przed Philcade Building, wieżowiec Philtower został zaprojektowany w nieco przestarzałym stylu neogotyckim. Choć jego wysokość nie przekracza stu metrów, to bogactwo jego zdobień czyni z budynku jeden z najważniejszych zabytków Tulsy. Philtower to nie klasyczny wieżowcowy neogotyk jak w przypadku Woolworth Building, a ostatni powiew tego stylu. Terakotowa podstawa składa się z powtarzalnych zdobień gotyckich takich jak strzeliste łuki, kwiatony, maswerki czy żabki. Jednak zaraz po nich wieżowiec wystrzeliwuje w górę ceglanymi piętrami.

W środku wieżowiec przypomina zamek. Ciężkie wapienne bloki wypełniają przestrzeń, a włoscy rzeźbiarze zadbali o niesamowite detale wyryte w kamieniu. Przez większość budynku przewija się gotycki motyw czterolistnej koniczyny. Ten element został wpisany w rozetę zawieszoną nad głównym holem. Co ciekawe rozeta została wykonana we Włoszech i przetransportowana do Tulsy. Trudno nie zwrócić uwagę na zachwycające sklepienie wachlarzowe utożsamiane z angielskim gotykiem. Służkowane wachlarze z wapienia przywodzą na myśl angielskie opactwo w Bath.

Wnętrze Mid-Continent Tower, fot. Warren LeMay, flickr, CC 2.0

Jednak skąd wziął się neogotycki wieżowiec pośród art-decowskich budynków? Phillips zainspirował się pierwszym wieżowcem w Tulsie – Cosden Building. W 1918 magnat paliwowy Joshua Cosden chciał stworzyć piękny gmach oddający hołd włoskiej architekturze wnętrz. Pierwotnie szesnastopiętrowiec został wyłożony terakotą z charakterystycznymi gotyckimi zdobieniami. Co ciekawe, w latach 80. na stalowej konstrukcji budynku dostawiono jeszcze 20 pięter, przez co wieżowiec przemianowany na Mid-Continent Tower urósł do 156 m. Warto zaznaczyć, że choć neogotyk korzysta najczęściej ze wzorców angielskich i francuskich, to wnętrze budynku Cosdena wypełnia drogi włoski kamień. Casden sam dobierał typy marmuru do wystawnego lobby wieżowca. Co ciekawe w latach 80. architekci przybyli do oryginalnego miejsca wydobycia marmuru Calacatta Vagli Rosato w Toskanii, by odwzorować oryginalny projekt. Wnętrze wyłożono także trawertynem i ofikalcytem.

Nowa epoka

Przejściowy neogotyk musiał ustąpić miejsca nowoczesnemu i pomysłowemu art déco. Poza Philcade Building warto przyjrzeć się budynkom Oklahoma Natural Gas Co Building i Pythian Building. Historia tych dwóch budynków to początek i koniec pewnej epoki art déco. Pierwszy to pnący się do góry gmach stanowej firmy wydobywczej, który stał się pionierem zygzakowego art déco. Podstawa wyłożona wapieniem wyróżnia się roślinnymi zdobieniami i ciężkimi geometrycznymi wzorami. To właśnie początek zygzaków, które przechodzą potem do wewnątrz budynku. Są tu jednak zdobienia znane z poprzednich stylów pokroju neorenesansu. W środku wielkie lobby pokazuje potęgę firmy. Kasetonowy sufit z gwiazdami i roślinnymi zdobieniami doskonale łączy się ze szklanymi lampami w pudełkowych kloszach.

Drugi budynek, Pythian Building (oficjalnie Gillette-Tyrell) miał przypominać inne wieżowce art déco w mieście. Na wyłożonej terakotą podstawie chciano postawić dziesięciopiętrowy hotel, który podkreśliłby prestiż budynku. Problem w tym, że w trakcie budowy na Amerykanów spadła Wielka Depresja, która skutecznie ogołociła większość kraju. Z tego powodu budynek ma zaledwie trzy kondygnacje. Jednak mimo trudnej sytuacji gospodarczej Pythian Building udało się wyłożyć zygzakowym wzornictwem, które powtarza się przez cały obiekt. Powtarzalne wzory nagromadzają się na elewacji, a nad oknami rozpościerają się angielskie łuki Tudorów. Proste geometryczne zygzaki zawitały również do środka, gdzie niebieskie, czerwone i brązowe płytki układają się w geometryczne kształty. Nawet świetliki ułożono w trójkątne fale.

Pythian Building, fot. Warren LeMay, flickr, CC 2.0

Morze architektury

W dystrykcie historycznym Tulsy znajduje się cała masa budynków wartych uwagi, jednak trzeba by było napisać książkę, żeby opisać je wszystkie. Do szczególnych obiektów należy jeszcze dodać Tulsa Union Depot, który dawniej obsługiwał kolejowy ruch pasażerski. Obecnie nawiązujący do maszyn i przemysłu gmach służy jako jazzowa galeria sław. Z kolei o jednym z najrzadszych przykładów sakralnego art déco można przeczytać TUTAJ.

Warto dodać, że architekci Tulsy często czerpali z dziedzictwa pozostawionego przez plemię Creeków. Stąd liczne nawiązania do rdzennych wzorów, roślinności i tradycji. Takie motywy można znaleźć choćby na budynku pawilonu wystawowego, który łączy cegłę z terakotowymi zdobieniami przedstawiającymi konie i kwiaty. Inną próbą oddania hołdu pierwotnym mieszkańcom Ameryki jest budynek Tulsa Fire Alarm, służący jako stacja zawiadamiająca dla straży pożarnej. Neomajańskie wzornictwo ukazuje tradycyjne motywy takie jak smoki czy ptaki mieszające się z heroicznymi wizerunkami strażaków. Wszystkie te obiekty powstały w momencie odbudowy po Wielkiej Depresji, która dla miasta była dość łagodna ze względu na silny przemysł wydobywczy. Pozostając w wątku neomajańskich budynków trudno nie wspomnieć o największym pasjonacie tego stylu – Franku Lloydzie Wrighcie, który zaprojektował posiadłość Westhope w Tulsie. Na opis tego ikonicznego budynku jeszcze przyjdzie czas.

Tulsa Fire Alarm Building, fot. David Brossard, flickr, CC 2.0

Uratowana przed zagładą

W latach 60. o perły architektury Tulsy upomnieli się specjaliści od nowoczesnego modernizmu. W ramach miejskiego odnowienia wyburzono wiele imponujących gmachów, a w ich miejsce powstały parkingi. Tulsa przetrwała Wielką Depresję, ale niewiele brakowało, by zabiły ją samochody. Na szczęście mieszkańcy wywarli tak duży wpływ na władzach miasta, że udało się utworzyć specjalny dystrykt historyczny, który chroni zabytki przed wyburzeniem. Dużo renowacji przeprowadzono od początku XXI w., co widać po zadbanym centrum miasta. Mimo że Tulsa nawet nie pretenduje już do „Naftowej Stolicy Świata”, to miasto rozwija się stabilnie i jawi się jako stolica amerykańskiego art déco na zachodzie kraju.

Źródło: Oklahoma Historical Society

Czytaj też: Architektura | Ciekawostki | Art Deco | Stany Zjednoczone | Miasto | Zabytek | whiteMAD na Instagramie