ARCHITEKTURA

Edukacja architektoniczna ma sens! Wywiad z duetem krakowskich architektów

Coraz więcej osób jest świadomych otaczającej nas przestrzeni i konieczności dbania o estetykę. Abyśmy mogli mówić o świadomym społeczeństwie potrzebne są jednak kompleksowe działania. Rozmawiamy o tym z Kasią i Witkiem Opalińskimi z krakowskiej pracowni O2 Architekci, którzy w ramach swojej działalności społecznej prowadzą zajęcia na temat architektury dla uczniów z Krakowa. W ich trakcie udowadniają, że edukacja architektoniczna może być też okazją do zainteresowania młodych ludzi innymi, ważnymi wartościami związanymi z ekologią, zrównoważonym rozwojem czy dbaniem o zwierzęta.

Tomasz Kobylański, whiteMAD: Działacie od 15 lat. Oprócz zaangażowania w projektowanie budynków i aranżację wnętrz bliski jest wam także temat edukacji architektonicznej. Jak oceniacie świadomość architektoniczną Polaków po kilkunastu latach swojej działalności?

Kasia Opalińska: Widzę duży postęp w postrzeganiu otaczającej nas przestrzeni i kształtowaniu się indywidualnych upodobań estetycznych. Jest to widoczne chociażby podczas rozmów z naszymi klientami. Często mają krytyczne spojrzenie na to, jak rozwijają się miasta, ich części, oceniają nowe budynki pojawiające się w przestrzeni publicznej. Ewidentnie przestało nam być obojętne jak zmienia się środowisko, w którym funkcjonujemy. Często wielu osobom towarzyszy jednak poczucie bezsilności związane z brakiem wpływu na estetykę miejsc, w których przebywamy. Jako społeczeństwu wciąż brakuje nam zbiorowej potrzeby związanej z dążeniem do szeroko rozumianego ładu przestrzennego. Ale inwestorzy, w tym zwłaszcza osoby prywatne, są coraz bardziej świadomi.

Z czego to wynika?

KO: Chociażby z możliwości obserwowania zagranicznych trendów. Zarówno w efekcie własnych podróży, czy też korzystania z mediów, które prezentują wysokiej jakości architekturę, sztukę, wzornictwo użytkowe. Przed nami jednak jeszcze długa droga, ponieważ w przeciwieństwie do wielu innych państw brakuje u nas w tej kwestii edukacji u podstaw.

Coraz więcej uczelni, także we współpracy z lokalnymi partnerami, prowadzi chociażby kursy edukacji architektonicznej dla nauczycieli. Sami od pewnego czasu prowadzicie zajęcia dla uczniów z Krakowa. Z waszej perspektywy od czego warto wyjść, rozmawiając z dziećmi i młodzieżą o architekturze? Jak zainteresować ich tematem?

KO: Ważne jest dla nas znalezienie właściwego podejścia do uczniów. Ułatwia nam to fakt, że sami jesteśmy rodzicami. Często rozmawiamy z naszymi dziećmi na temat własnej pracy i realizowanych projektów. Codziennie doświadczamy, jak ich spojrzenie na rzeczywistość oraz sposób postrzegania świata różnią się od naszego. Od małego korzystają z intuicyjnie działających urządzeń elektronicznych, a w świecie cyfrowym poruszają się często lepiej niż w tzw. “realu”. Ta świadomość sprawia, że mamy wizję jak może funkcjonować świat następnych pokoleń, jakie niesie za sobą korzyści i szanse, a także jakie zagrożenia. Oni niekiedy spędzają wolny czas „budując” swoje niesamowite, często bardzo piękne wirtualne budowle, a nawet całe „światy” w grach i aplikacjach, o których nam się nie śniło, kiedy byliśmy w ich wieku. Dlatego zainteresowanie dzieci i młodzieży naszą pracą opiera się na oglądaniu tworzonych przez nas na co dzień modeli 3D i wizualizacji. Na bieżąco je oceniają i komentują, mają niesamowitą łatwość w intuicyjnej obsłudze programów, w których my pracujemy. Mają również za sobą pierwsze próby tworzenia własnych projektów. W ten sam sposób prezentujemy naszą pracę klasom, które gościmy w pracowni. 

Witek Opaliński: Na początku często zaczynaliśmy od demonstrowania bardziej manualnych sposobów tworzenia koncepcji projektowych, takich jak szkice czy modele fizyczne. Do tej pory często z nich korzystamy, ale stosując szeroko dostępny i prosty w obsłudze software. Dlatego uczniowie podczas naszych zajęć sami mogą łatwo tworzyć własne niezwykłe budowle. Sprawia to, że są bardziej podekscytowani, bardziej się angażują. Z drugiej strony chcemy zachować równowagę pomiędzy światem wirtualnym a rzeczywistym. Nie do przecenienia są wyjścia i wyjazdy krajoznawcze, budowanie świadomości kulturowej, estetycznej, znaczenia skali, kontekstu miejsca. Ale też podejmowanie niezwykle ważnych dla nas tematów związanych z ekologią, zmianą klimatu, urbanistyką, przeludnieniem. Podczas naszych zajęć podejmujemy też tematy z innych dziedzin: demografii, ekonomii, geopolityki. Często przywołujemy rozmaite ciekawostki, zabawne anegdoty o architektach, ale spoglądamy też razem z uczniami z uśmiechem na popełnione błędy i zaniechania z przeszłości. Przecież mają one bezpośredni wpływ na to, jak sami teraz funkcjonujemy. Zajęcia kończymy jednak zawsze z optymistycznym przesłaniem: przecież wszyscy jesteśmy po to, żeby zmieniać otoczenie i warunki życia na lepsze. Można robić to samemu i na wiele sposobów!

Witek Opaliński i Kasia Opalińska, fot. Paweł Wodnicki, projekt “Krakowianie”

Wielu osobom wydaje się, że architektura to zagadnienie niezwykle trudne. Jedną z waszych inspiracji jest jednak słynny brytyjski architekt David Chipperfield i jego słowa, że architektura nie musi być skomplikowana.

KO: Niestety równie wielu osobom wydaje się coś zupełnie przeciwnego. „Trzy kreski na krzyż, naciskamy magiczny przycisk i gotowe!”. A to jednak tak nie działa, przecież na cały proces projektowy składa się szeroki wachlarz zagadnień, z czego wiele osób nie zdaje sobie wciąż sprawy. Świadczą o tym nie tylko rozmowy z uczniami, co jest zrozumiałe ze względu na ich młody wiek i brak życiowego doświadczenia. Przekonujemy się o tym także podczas rozmów z niektórymi klientami. Wciąż zdarza się, że przybywają do nas osoby z „gotowym” pomysłem lub nawet projektem, oczekując wprowadzenia kilku, błahych według nich zmian, a następnie rozrysowania całości za kilka groszy, bo przecież wszystko było już wymyślone. Jeśli z jakiegoś powodu podejmiemy w ogóle tak rozpoczęty dialog, to i tak nieporównywalnie więcej osób – w stosunku do tego, jak wyglądało to na początku naszej drogi zawodowej – jest w stanie przyjąć ewentualne zmiany w opracowanej koncepcji ze zrozumieniem, pozytywnym zaskoczeniem, nawet szacunkiem lub obecnie dość często nawet z zachwytem. Budowanie świadomości, że każda jedna, z pozoru niewielka zmiana wpływa na całą resztę, wymaga często sporego nakładu pracy. I tutaj jest faktycznie spory postęp.

WO: To, że coś jest nieskomplikowane, nie oznacza, że jest proste. W projektowaniu dojście do wniosku, że prosta kreska jest najlepszym rozwiązaniem, często poprzedzone jest zapełnieniem kilku kartek plątaniną bazgrołów i z pozoru niespójnych ze sobą szkiców. W każdy temacie jest konkretne zadanie do rozwiązania. To trochę jak w matematyce, kiedy zaczynasz od długiego równania, by skończyć na jednym prostym wyniku. Podobnie jest z projektowaniem: to bardzo skomplikowany proces, który kończy się dobrze wtedy, gdy wszystko właściwie poukładasz i rozwiążesz mnóstwo problemów.

Wracając do edukacji: można to robić również poprzez zabawę?

WO:  Przede wszystkim!  Miałem kiedyś spotkanie edukacyjne w przedszkolu z dzieciakami. One zaczynały rysować, a ja te rysunki dokańczałem. Prawdziwe cuda wyszły, a najważniejsze, że było przy tym mnóstwo śmiechu i radości.

KO: Niezwykle ciekawym doświadczeniem jest dla mnie zawsze obserwacja maluszków budujących niestworzone obiekty z klocków. Kiedyś dzieciaki dysponowały jednym, dwoma przypadkowymi kompletami Lego lub niewielką ilością drewnianych bloczków. Obecnie w wielu domach stoją całe kontenery wypełnione różnego typu systemami do konstruowania. Nawet jeśli któreś dziecko nie posiada ich na własność, w większych i mniejszych miejscowościach w ostatnich latach powstało sporo miejsc zabaw typu „klockownie”, w których projektowaniu również braliśmy udział. Tam dostępność takich zabawek jest ogromna. Dodatkowo można wziąć udział w warsztatach, które wspaniale rozwijają wyobraźnię i zdolności manualne, które obecnie szwankują u dzieci. Wiemy też, że renesans przeżywają wszelkiego rodzaju pozaszkolne zajęcia plastyczne, takie jak rysunek, malarstwo, grafika, rzeźba czy animacje filmu poklatkowego. W domach kultury często brakuje na nie miejsc. Być może dzieje się tak dlatego, że w szkołach państwowych, z wiadomych względów, brakuje wysokiej jakości edukacji artystycznej. Nauczyciele z pasją szukają zajęcia w sektorze prywatnym, a nawet ci, którzy pozostają w publicznym podkreślają, że podstawa programowa nastawiona jest na zupełnie inne cele. Na szczęście są sposoby, żeby wyławiać i rozwijać młode talenty. Duża jednak w tym rola rodziców i pedagogów.

Co dzięki współpracy z młodymi ludźmi może się zrodzić, poza kolejną generacją osób, które po takich spotkaniach – już jako dorośli – być może zdecydują się, aby zostać architektami?

WO: Ja osobiście chciałbym pokazać, że architektura ma realne przełożenie na to jak i gdzie żyjemy. Jeśli ktoś czuje, że ma coś do powiedzenia w tej sprawie, jest kreatywny, twórczo podchodzi do rozwiązywania problemów, lubi pracować „dla idei” (nie mylić z politykami!), to znajdzie się w tym zawodzie na pewno.

KO: Z tego co wiem jest sporo takich inicjatyw jak nasza. Wielu architektów angażuje się w szerzenie ogólnej świadomości, jak ważna jest dbałość o przestrzeń, w której funkcjonujemy, a następnie przekazujemy ją jako dziedzictwo młodszym pokoleniom. Niestety, w architekturze i urbanistyce każdy popełniony błąd pozostaje i niesie swoje konsekwencje przez całe lata, a nawet dekady. Nie chodzi o to, żeby architektów było jak najwięcej. Raczej o to, żeby ci, którzy zdecydują się na mierzenie z tym pięknym, ale trudnym fachem, mieli pełną świadomość odpowiedzialności, z jaką wiąże się każda postawiona przysłowiowa kreska. Z braku systemowej edukacji, takie oddolne działania są zalążkiem czegoś większego, co może ewoluować i przyczynić się w końcu do obudzenia szerokiej świadomości społecznej.

Edukacja architektoniczna może być także świetnym punktem wyjścia do przekazywania najmłodszym innych niezwykle ważnych wartości. Wasz projekt schroniska dla zwierząt w Szczecinie bywa pretekstem do rozmów o architekturze, ale także empatii i trosce o innych?

KO: Opowiadając o rozbudowanym programie funkcjonalnym schroniska w Szczecinie [o którym pisaliśmy w whiteMAD w tym miejscu – przyp. red.], zwracamy uwagę na jego liczne funkcje. To nie tylko pawilony z boksami dla zwierząt zaprojektowane jako dobrze doświetlone pokoiki z podgrzewaną posadzką i indywidualnymi zadaszonymi wybiegami. To także zespół szpitalny, pomieszczenia pielęgnacyjno-higieniczne, pokoje adopcyjne, ale też cała strefa dla wolontariuszy z salą edukacyjną dla grup szkolnych i indywidualnych odwiedzających. Ze względu na budżet udało nam się zastosować proste rozwiązania architektoniczno-materiałowych i zaprojektować obiekt, który budzi spore emocje i zainteresowanie młodych ludzi. Ma na to wpływ fakt, że tak bardzo zmieniło się w naszym kraju podejście – w tym wypadku samorządu miejskiego – do kwestii traktowania i opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Widzimy też, że ten temat jest bliski młodemu pokoleniu, tak jak wszelkie aspekty związane z dbałością o środowisko naturalne i zrównoważone sposoby gospodarowania jego zasobami.

WO: Zauważyłem, że wielu międzynarodowej sławy architektów, których działalność nam się podoba, którą śledzimy i która jest dla nas inspirująca, często wymienia w kategorii swojego ulubionego zrealizowanego projektu jakiś budynek socjalny. Może to być azyl, schronisko czy inny niskobudżetowy obiekt publiczny. Dlaczego? Ponieważ mierząc się z takim projektem, na którego realizację przeznaczone są bardzo ograniczone fundusze, architekt musi się wznieść ponad standardowe podejście i kreatywnością nadrabiać potencjalne deficyty możliwości wykonawczych. Zazwyczaj w warunkach największych ograniczeń powstają obiekty nieoczywiste, unikatowe. To przestrzenie, w których użytkownicy znajdują niekiedy dobre, bezpieczne miejsce dla podniesienia się po zawirowaniach życiowych. Gdzie na nowo definiują sens swojego istnienia lub niosą pomoc innym, również zwierzakom. W takich działaniach widzę naprawdę głęboki sens.  

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj też: Wywiady | Edukacja | Kraków | Ciekawostki | whiteMAD na Instagramie

Kasia i Witek Opalińscy (w środku) ze swoimi współpracownikami. Fot. Krzysztof Bober, materiały rozmówców
Schronisko w Szczecinie
Schronisko w Szczecinie
Schronisko w Szczecinie
Schronisko w Szczecinie

Recent Posts

Jest urokliwy. Stary kościół w Orlu zyskał status zabytku

Kościół świętego Macieja w Orlu ma bogatą historię. Jego początki sięgają już XV wieku. Przez…

28 kwietnia 2024

Piękny modernizm: Bankowiec, czyli Zespół mieszkaniowy BGK w Gdyni

To był największy budynek mieszkalny w przedwojennej Gdyni. Zespół mieszkalny BGK “Bankowiec” zaprojektowany został przez…

28 kwietnia 2024

Takie domy są tylko w Polsce. Świdermajery i ich unikalne dekoracje

Świdermajery to potoczna nazwa domów letniskowych, które budowano od lat 80. XIX wieku nad rzeką…

28 kwietnia 2024

Jest ogromny. Kultowy apartamentowiec Walden 7 w Barcelonie

Jego projekt w latach 70. przygotował Ricardo Bofill. Apartamentowiec Walden 7 powstał w wyniku utopijnej…

27 kwietnia 2024

Poczet słupków polskich. Jedno osiedle, kilkanaście wzorów

Zadanie słupków i blokad parkingowych jest jedno. Mają uniemożliwić pozostawienie samochodu na miejscu postojowym, które…

27 kwietnia 2024

Kolejny skrawek stolicy staje się zielony. Trwa sadzenie drzew na skwerze przy ul. Brackiej

Kolejny skrawek stolicy staje się zielony. W ramach szeroko zakrojonej inwestycji o nazwie Nowe Centrum…

26 kwietnia 2024

Ta strona korzysta z pliki cookie, dzięki którym informacje są przechowywane na Twoim komputerze. Pozostawanie na tej stronie oznacza wyrażenie zgody na wykorzystywanie plików cookie.

Dowiedz się więcej