Pierwsze były fotele kinowe z Berlina. Potem lampa z Paryża, rower z Włoch i drewniana rama stacji drogi krzyżowej, taki polski akcent. Dom pod Krakowem znalazła tak samo, jak przedmioty zbierane przez lata na pchlich targach. Z drugiej ręki. Pasował idealnie, aby wypełnić go własną wizją życia w stylu vintage. Tak wygląda dom architektki Agnieszki Brzostek.
Projekt domu „Emil” można było kupić od ręki, z katalogu gotowych projektów, w którym każdy na swoją nazwę. Jego prostota i dostępność skusiły wielu do realizacji wymarzonego domu w oparciu o ten sprawdzony gotowiec. Przez blisko pół wieku takimi właśnie gotowcami, szybko i dość tanio zapełniał się krajobraz polskich wsi i powiatów. Tak powstał również Emil House, w którym poprzedni właściciele spędzili blisko półtorej dekady. W nim z kolei krakowska projektantka dostrzegła potencjał możliwości i zmian.
A co, gdyby niemodnie odzianego, źle uczesanego przeciętniaka poddać metamorfozie? – pomyślała. Postanowiła zrobić z niego ubranego w odzież vintage lwa salonów. Tak zrodził się projekt Emil House 2.0, który dla siebie przygotowała Agnieszka Brzostek, prowadząca w Krakowie autorską pracownię AB Concept Design, specjalizującą się w projektach wnętrz hoteli, domów i apartamentów.
Wcześniej przez lata jako główny projektant tworzyła kolekcje dla jednej z dużych korporacji, wspólnie z przyjaciółką powołała również do życia markę ubrań „If”. W końcu jednak projektowanie odzieży zamieniła na wnętrza; i choć na co dzień tworzy bardziej w stylistyce Haute Couture dla siebie chciała coś bardziej vintage. Znalazła to w podkrakowskiej Dolinie Kluczwody, która uchodzi za jedną z najpiękniejszych w Małopolsce.
Zakochałam się w tym miejscu. Chciałam udowodnić, że dom katalogowy nie musi być nudny, że można go zmienić w przestrzeń oryginalną, pełną przestrzeni i światła, intrygującą i oryginalną – podkreśla projektantka.
Z zewnątrz Emil zmienił się bez wyraźnej ingerencji w pierwotną formę. Zyskał jedynie większe przeszklenia oraz drewniany pancerz wykonany z gontu modrzewiowego. To zresztą zdradza kolejną miłość Agnieszki – góry. Dom architektki jest bowiem połączeniem nowoczesności ze sztuką regionalną Małopolski i Podtatrza.
Z kolei wewnątrz zagubiona pierwotnie w mnogości mniejszych pomieszczeń przestrzeń, odnalazła się w formacie nowoczesnego open space-u. Wszystkie ściany konstrukcyjne poza elewacyjnymi zastąpiły stalowe belki, malowane na czarno, eksponowane i wsparte na surowych, żelbetowych słupach. Podłoga wykonana z włoskich spieków lastriko korespondować ma z surowymi betonowymi sufitami.
Przy wejściu stanął rząd foteli kinowych. Zanim tu trafiły przebyły długą drogę: z Belgii do Holandii, a stamtąd na pchli targ do Berlina, to miasto Agnieszka traktuje zresztą jak swój drugi dom. Miały zniszczoną tapicerkę, jednak projektantka zdołała je odnowić (dziś obicia są musztardowe z fluo-złotymi nogami oraz ramą). Za przeszkloną, mleczną ścianą z dużymi drzwiami kryje się… pokój rowerowy. Świątynia dwóch kółek, to bowiem druga po wnętrzach pasja Agnieszki. Wszędzie rowerowe akcenty, na półkach pamiątki, w rogu książki, kolarskie czapeczki i wełniane trykoty, ale w oczy rzuca się rama roweru Bianchi, model Stelvio w kolorze Celeste. To pozostałość rzadkiego, jubileuszowego okazu jednośladu zakupionego w małym sklepiku pod toskańskim Montepulciano. Na niej Agnieszka pokonywała pierwsze kilometry ucząc się kolarstwa szosowego. Na niej również zdobywała pierwsze monumentalne podjazdy Dolomitów i Alp, w tym słynną włoską przełęcz Stelvio, od której rama zyskała nazwę.
Meble w części kuchennej, którą wyznacza wyspa, wykonane są ze stali szczotkowanej. Płytki na ścianie to Diesel Living inspirowane szprosowymi przeszkleniami budynków fabrycznych. Ceramiczna mozaika imituje fakturę szkła zbrojonego, spękanych szyb, a wszystko osadzone w stylizowanych na nieco pordzewiałe, aluminiowe ramki. Sama wyspa z pięknym dębowym blatem przypomina rzeźbę wykonaną na zamówienie z surowej stali walcowanej, podobnie zresztą jak drzwi wejściowe.
Przy drzwiach, na ścianie wisi stalowe „Rondo” Oskara Zięty, korespondujące ze stojącym vis a vis krzesłem „Origami”. To projekt dyplomowy, zaprojektowany przez Agnieszkę, a wykonany z aluminium. Dalej szafka muzyczna w stylu lat 50-tych również jej autorstwa. Zrealizowana w starym stylu z płyty stolarskiej, forniru z politurą na szelaku mieści kolekcję płyt winylowych, które Agnieszka przywozi z podróży podobnie jak meble.
Są też nowe akcenty w tym stół konferencyjny projektu Karima Rashida, ale żeby go tam postawić, część tarasu Agnieszka musiała obudować szkłem, zyskując dodatkową przestrzeń, którą w razie potrzeby można odciąć od reszty lnianymi zasłonami na szynie. To jej miejsce pracy. Tu na co dzień projektuje i spotyka się z klientami. To jej home-office, choć jak sama żartuje, ma własną scenę teatralną, i coś w tym jest.
Ta przestrzeń to teatr wspomnień, w którym główną rolę odgrywają przedmioty z drugiej ręki. Lampa Jielde (ikona francuskiego dizajnu) przywieziona w dwóch częściach w bagażu podręcznym z Paryża. Z kolei ze stolicy Niemiec przyjechał tu stolik w oryginalnej, kielichowej formie, wykonany z włókna szklanego – dawniej z niego robiono meble, ale z czasem wyparł je plastik. Ten eksponat odnowiła własnoręcznie, warstwa po warstwie zdzierając powłoki starych farby nakładane nań przez kolejnych właścicieli.
Aranżacja tego wnętrza zasadza się na prostej dychotomii: otwarty parter z przewagą betonu, bieli i szarości (ta przestrzeń służy pracy, spotkaniom i ekspozycji obrazów i fotografii oraz sztuki użytkowej) i piętro, prywatne i przytulne wykonane w większości z ciepłych materiałów. Ten mezalians wyszukanego (dosłownie) designu ze sztuką ludową połączyły nadwieszone schody, oblicowane płytkami wielkoformatowymi. Wrażenie ich lewitacji podbija gruba tafla czarnego szkła osadzonego w przesuwnym włazie prowadzącym do piwniczki na wina, czasem jednak dojrzewa w niej również miód i przetwory.
Cieszę się, że mogę pracować i żyć w takim środowisku. Każdego dnia, kiedy schodzę do biura przepełnia mnie energia tego miejsca, a bliskość natury, która jest tu dosłownie na wyciągnięcie ręki szybko tonuje każde, nawet najbardziej nerwowe sytuacje zawodowe – pointuje architektka.
fot. Paweł Ulatowski
Czytaj też: Dom jednorodzinny | Wnętrza | Eklektyzm | Detal | whiteMAD na Instagramie
Kościół świętego Dominika w Warszawie zaprojektował Władysław Pieńkowski. Jego surowe wnętrze jest charakterystycznym przykładem twórczości…
Daniel Kołodziejczak założył swoją firmę projektową StudioDanielK. Antechamber to jego premierowa kolekcja, którą zaprezentował podczas…
Dobrze zaprojektowany ogród nie tylko koi oczy zielenią czy oferuje miejsce do odpoczynku. Dobrze zaprojektowany…
Zespół budynków mieszkalnych zaprojektował Martin Cenek. Zbudowane zostały w 2022 r. w Pradze w Czechach.…
Penthouse znajduje się w inwestycji Deo Plaza przy ulicy Chmielnej w Gdańsku. To dwupoziomowa przestrzeń…
Ten neoklasycystyczny hotel skrywa w sobie zachwycające secesyjne wnętrze. Wybudowany pod koniec XIX wieku Gran…
Ta strona korzysta z pliki cookie, dzięki którym informacje są przechowywane na Twoim komputerze. Pozostawanie na tej stronie oznacza wyrażenie zgody na wykorzystywanie plików cookie.
Dowiedz się więcej